Typ: halloween, mroczne, nadprzyrodzone, fantasy
Bohaterowie:
SHINee:
* Kim Jonghyun (Jonghyun, Jjong, Dino)
* Kim Kibum (Kibum, Kibummie, Key)
* Lee Taemin ( Taemin, Tae, Maknae)
Rating: [M]
- Hej, przyjdziesz na imprezę? Dzisiaj o 19 u mnie.
-Tak, pewnie.
-Tylko nie zapomnij o przebraniu! To przecież Halloween! -powiedział Taemin pełen entuzjazmu, po czym zakończył rozmowę. Jonghyun odłożył telefon na pobliski stolik i westchnął. Kolejny rok i kolejna impreza na Halloween, a on znowu nie ma przebrania. Nie lubił tego okresu w roku. Zdecydowanie bardziej wolałby posiedzieć w domu oglądając swój ulubiony serial.
-Nie, tym razem nie mogę ich zawieść. -powiedział sam do siebie. Przez chwilę myślał o stroju, jaki mógłby założyć, ale nic odpowiedniego nie przychodziło mu do głowy. Włączył komputer i zaczął przeglądać internet w poszukiwaniu czegoś ciekawego, co by go zainspirowało. Na YouTube wszyscy pokazywali skomplikowane makijaże zombie czy kosciotrupów, a wykonanie każdego ze strojów wymagało bardzo dużo czasu. Chłopak zrezygnowany zmarszczy brwi. Chyba w tym roku też zostanie zwykłym Jonghyunem. Nagle przypomniał sobie, co mówiła jego mama, kiedy jeszcze żyła. Wciąż podkreślała, że na strychu jest mnóstwo pamiątek po jego dziadkach. Jjong uśmiechnął się, wstając od komputera. Miał przeczucie, że to właśnie tam znajdzie to, czego potrzebuje.
Już od dawna nikt nie używał strychu. Panował tam okropny bałagan, a kurz pokrywał wszystkie skrzynie i książki, które się tam znajdowały. Jonghyun zmrużył oczy i starał się wstrzymać oddech, aby nie wdychać tak wielkich ilości kurzu i nie czuć zapachu stęchlizny. Rozejrzał się w około. Jego uwagę przyciągnął jeden z drewnianych kufrów, z pewnością bardzo stary, ozdobiony srebrnymi ornamentami, układającymi się w skomplikowane wzory. Podszedł do skrzyni i bezskutecznie próbował ją otworzyć. Zmarszczył brwi, jak zawsze, kiedy był zniecierpliwiony.
- Cholerna skrzynia. -powiedział, spoglądając na nią ze złością. Zrezygnował na chwilę z prób otwierania jej i zaczął przeglądać stare książki i albumy,leżące nieopodal. Czarno białe zdjęcia, przyklejone na zakurzonych, pożółkłych stronach, przedstawiały całą historię jego rodziny. Jonghyun nie znał większości osób, ale i tak oglądał album z ciekawością. Nie wiedział, że dzieje jego rodu sięgają tak daleko. Najwidoczniej jego babcia,do której należała książka przykładała do tego wagę, bo wszystkie zdjęcia były przyklejone chronologicznie- od najnowszych, przedstawiających jego matkę, aż po najstarsze, sięgające swoją historią do XVI wieku. Pod niektórymi fotografiami znajdowały się ręcznie pisane notatki, na temat epoki historycznej lub konkretnych członków rodziny, napisane starannym, ale trudnym do odczytania charakterem pisma. Zdziwiło go,że na wielu zdjęciach nie ma nikogo- na pierwszym planie było przedstawione ubranie, ale nikt go nie nosił. Jjong delikatnie odwracał strony, starając się nie zniszczyć tak cennej rodzinnej pamiątki. Na ostaniej stronie albumu chłopak zauważył pożółkłą kopertę, zaklejoną mocną taśmą. Zmarszczył brwi. Starając się jej nie zniszczyć, roztargał delikatnie papier. Początkowo wydawało się, że w środku nic nie ma- dopiero, kiedy odwrócił ją do góry nogami, z koperty wypadł mały, srebrny klucz. Jonghyun nieznacznie się uśmiechnął. Był niemal pewny, że kluczyk należy do starego kufra. Wsadził go do dziury i przekręcił w prawo. Nie mylił się. Kłudka, która strzegła sekretów skrzyni, ustąpiła. Jjong otworzył ciężkie, drewniane wieko. Ku jego uciesze, w środku był jakiś materiał. Wyciągnął zawartość skrzyni szybkim ruchem. W powietrze wzbily się kłęby szarego kurzu. Dino zaczął kaszleć i dopiero po chwili zauważył, że trzyma w ręce czarno czerwoną pelerynę. Wyglądała naprawdę świetnie- wnętrze było podszyte czerwonym błyszczącym materiałem, a wierzch był całkowicie czarny. Pod szyją poleryna miała srebrny łańcuszek. Jonghyun zarzucił ją sobie na plecy. Była na niego trochę za duża, ale, ku jego zdziwieniu, po chwili dopasowała się do jego wzrostu. Chłopak zajrzał do skrzyni jeszcze raz. Znalazł tam także czarną laskę, że srebrną, zdobioną kulką na górze. Laska ta była podobna do tych, które nosili szlachcice i burżuazja kilka wieków temu. Chwycił ja, przez chwilę udając, że jest wysoko postawionym lordem. W kufrze nie było nic więcej, więc zawiedziony zamknął wieko i zszedł ze strychu do pokoju. Przeglądał się w lustrze, uśmiechając się do siebie. Wyglądał idealnie. Reszta chłopaków na pewno nie będzie mieć lepszych strojów. Szybko poszedł do łazienki, przeczesując włosy i robiąc wampirzy makijaż. Podkreślił oczy czarną kredką i nałożył biały podkład. Znowu uśmiechnął się do lustra. To będzie najlepsze halloween w jego życiu.
Dochodziła już północ, ale w domu Taemina impreza Halloweenowa trwała na całego. Było około czterdziestu osób, wszystkie przebrane za różne mroczne postacie. Jonghyun był na szczęście jedynym wampirem. Taemin i Onew przebrali się za zombie, Kibum był seksownym wilkołakiem, a Minho jokerem.
-Hej kochani, wyglądacie cudownie! -powiedział Taemin z kieliszkiem alkoholu w ręku. Onew skrzywił się trochę. Nie lubił, kiedy maknae pił. Mimo że był już dorosły, koledzy wciąż widzieli w nim małego chłopca.
- Tae, nie pij tyle. Znowu będziesz miał kaca. -powiedział Key, zabierając mu kieliszek z ręki i wypijając do końca jego zawartość. Młodszy zrobił obrażoną minę i odszedł chwiejnym do innych gości, tańcząc w rytm muzyki. Halloweenowa impreza u maknae nie mogła się odbyć bez dyniowego ciasta i litrów alkoholu. Kilka pijanych osób w przebraniach duchów i kościotrupów leżało na kanapie albo siedziało w kącie. Wszędzie było słychać dudniącą muzykę i czuć dym papierosowy. Jonghyun siedział na kanapie obok Kibuma, który go obejmował. Na zmianę wymieniali się miętowym papierosem, zaciągając się i wydychajac trujący dym. Mimo dużej ilości wódki,jaką wypili, nie byli jeszcze pijani.
- Kibummie... -powiedział Jjong uśmiechając się do niego szeroko.
Key nie odpowiedział. Zbliżył się do niego i pocałował przyjaciela w usta.
- Hmmm, podoba mi się. - odparł Dino, śmiejąc się i oddając mu namiętny pocałunek. Key chwycił kolegę za włosy i przyciągnął jeszcze bardziej do siebie, nie przerywając całowania. Jeszcze przez chwilę się dotykali. Jonghyun usmiechnął się seksownie.
- Zajebiste kły, kochanie. - rzucił Kibum oblizując usta.
Pomimo mocy alkoholu, do Dino dotarł sens tych słów.
-Jakie kły? -zapytał, bo nie był pewny, czy dobrze zrozumiał.
Key zbliżył się do niego, delikatnie muskając palcami jego usta.
-No przecież przebrałeś się za wampira, kochanie.- powiedział z naciskiem, mimo że nie byli nawet razem i obydwoje zawsze uważali się za stuprocentowych hetero. -masz kły. Jak prawdziwy wampir. W tym roku postarałeś się ze strojem. -dodał Kibum, po czym uraczył Jjonga jeszcze jednym namiętnym całusem.
Jonghyun był trochę zdezorientowany. Przecież nie miał kłów, a przynajmniej nie przypominał sobie, aby je robił. Cmoknął kolegę na pożegnanie i udał się do łazienki, która na szczęście była wolna. Przejrzał się w lustrze i uśmiechnął się do siebie. Jego oczom ukazały się ostre, wampirze kły. Dino dotknął ich palcem. Były prawdziwe. Zamrugał kilka razy zdezorientowany. Nie miał zielonego pojęcia, jak to się stało. Jeszcze raz spojrzał w lustro, poprawiając włosy.
- Wyglądam nieziemsko. Totalnie. -powiedział sobie, znowu się uśmiechając i ogladając ostre zęby, które dodawały mu strasznego wyglądu- w końcu o to chodzi w halloween!
Wyszedł z łazienki i udał się na piętro domu. Szukał kogoś trzeźwego, kto potwierdziłby mu, czy kły nie są jedynie wytworem jego podpitego umysłu. Nie było to jednak łatwe zadanie- trzeźwa osoba na imprezie u Taemina była tak prawdopodobna, jak koncert EXO i Big bang w Rybniku. Wszędzie walały się puste butelki albo wypalone papierosy. Na piętrze była tylko sypialnia, z której dochodziło parkskanie, sapanie i piski, więc Jonghyun wolał nie wnikać w to, co się tam dzieje. Postanowił zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, więc wyszedł na duży taras, znajdujący się na przeciwko sypialni.
Noc była piękna. Jonghyun oparł się o barierkę głęboko oddychając i napawając się światłem księżyca w pełni. Nagle przez jego ciało przeszły dreszcze. Poczuł, jak krew pulsuje mu w żyłach. Rozejrzał się do okoła. Odgłosy dochodzące z dołu zdawały się być oddalone o kilkadziesiąt kilometrów. Przeszył go rwący ból. Wydawało mu się że krzyknął, ale jego głos także wydawał się odległy. Zacisnął zęby i zamknął oczy. W pewnym momencie zdał sobie sprawę, że nie ma sensu się opierać. Poczuł, jak się zmienia. Nie był w stanie powiedzieć w co, ale wyraźnie to czuł. Jego krew pulsowała tak mocno, że Jonghyunowi zdawało się, że zaraz go rozsadzi. Po chwili wszystko minęło. Ból przeszedł tak nagle jak się pojawił. Jjong dyszał se zmęczenia. Leżał na czymś zimnym, możliwe, że na podłodze, ale nie był tego pewien. Nie miał siły otworzyć oczu. Oddychał jeszcze przez chwilę, aż nagle poczuł, że spada. Ogarnął go mrok, w którym tonął. Czuł błogie ukojenie. Był tak zmęczony, że pozwolił swojemu ciału spadać. Ostatnią rzeczą, o której myślał przez całkowitą utratą świadomości, był srebrny, okrągły księżyc....
Koniec części pierwszej. Cdn.
Proszę o komentarze ^^