środa, 5 marca 2014

[JongTae]

typ: smut
bohaterowie: 
*Kim Jonghyun (Jjong, Dino, Jonghyun)
*Lee Taemin (Tae, Taemin, Taeś)


-Jonghyun, chodź do mnie. Chcę cię przytulić.- poprosił Taemin. Siedzieli obok siebie na murku, podziwiając cudowną panoramę Seulu, oświetlonego milionem jasnych, kolorowych świateł. Chłopak zbliżył się, obejmując młodszego kolegę. Maknae poczul jego ciepło i uśmiechnął się, chcąc poczuć Jonghyuna jeszcze bardziej.  Przytulił się do niego oplatając ręce w Okół talii chłopaka.
-Musi być ci zimno że tak bardzo chcesz się przytulać- stwierdził starszy, kiedy znowu powiał zimny =, nieprzyjemny wiatr.
Lee uśmiechnął się. Wiedział że Jonghyun  żartuje.
-Przecież wiesz że cię kocham.
-Wiem. Ja ciebie też.
Spojrzeli sobie głęboko w oczy, czując się, jakby zaglądali sobie w głąb duszy. Kochali się bezgranicznie i pokazywali to sobie codziennie. W każdej chwili. Zawsze, kiedy Taemin patrzył w głąb pięknych, ciemnych oczy Jonghyuna, czuł że musi go dotknąć i się z nim pobawić.  Że tego chce.
Ich twarze zbliżyły się do siebie. Po kilku sekundach przenikliwej ciszy, przerywanej tylko śmiałymi, świszczącymi podmuchami wiatru, ich usta się zetknęły. Z początku powoli rozkoszowali się tą przyjemnością, jakby przyzwyczajali się do siebie. Z każdą chwilą jednak czuli się pewniej, pozwalali sobie na więcej.  Jonghyun oparł dłonie na ramionach siedzącego mu na kolanach Taemina.  Zamknął oczy, chcąc w pełni rozkoszować się dotykiem miękkich ust chłopaka. Dotknęli się językami.  To było jak uzależnienie od siebie nawzajem. Nie mogli przestać. Ich języki zachowywały się jak dzikie konie. Dotykały się raz po raz, jakby chciały się kopulować. Taemin przytulił się mocniej. W ramionach Jonghyuna czuł się bezpiecznie. Gdyby mógł, nie puściłby go już nigdy.  Mimo tej chęci, po chwili, po pełnym namiętności i pożądania pocałunku, oderwali się od siebie. Starszy lekko dyszał, a jego serce biło jak oszalałe. Był szczęśliwy i na maksa podniecony tym, co przed chwilą robił. Spojrzał na maknae z błyskiem w oku.
-Chcę mieć z tobą dzieci. Kocham cię.-usłyszał, zanim zdążył coś powiedzieć. Taemin siedział koło niego, jakby do niczego nie doszło. Patrzył się w dal, na oświetlone miasto, a kiedy mówił, jego głos brzmiał melodyjnie, hipnotyzująco; jakby magicznie.
-Tylko że to niemożliwe. –stwierdził sceptycznie Jonghyun z uśmiechem, który mówił „młody, nie zna się”.
-Przestań. Ja i tak wiem swoje. Gdyby się postarać, na pewno udałoby się coś zrobić.
-Hej, rozumiem że jestem taki seksowny, przystojny i w ogóle wow… -chłopak spojrzał maknae w oczy i pogładził go po policzku mówiąc dalej- ale co do dzieci…
-Będą śliczne. Nazwiemy je Kibum, Jinki i Minho. –przerwał mu Lee uroczo się uśmiechając. Jego oczy błyszczały w świetle księżyca zdradzając podniecenie – i będą chodzić w słodkich różowych ubrankach… to będzie takie… takie…
-Niemożliwe?- podsunął Jonghyun. –też chciałbym mieć z tobą dzieci, ale przecież wiesz że nie możemy. Nie udawaj debila.
Taemin zrobił obrażoną minę.
-Pff...
-No sorry, taka prawda.
-Zasady są po to, aby je łamać. Słuchaj, jakby się naprawdę postarać, to na pewno by się udało.
-Co ty dzisiaj brałeś?- zaśmiał się Jonghyun, który nie mógł już znieść tego podniecenia w oczach maknae, które kojarzyło mu się z naprawdę mocno zakręconym sasaengiem robiącym wszystko, aby spotkać swojego biasa.- jesteś strasznie napalony- dodał, ale uścisnął Taemina mocniej.
-Bo cię kocham. Zrozum, jesteśmy sobie przeznaczeni.-szepnął młodszy przybliżając się do Jonghyuna i delikatnie zaczął rozpinać mu koszulę. Nie spotkał się ze sprzeciwem, więc nie zamierzał przestać. Mimo chłodu na polu nie było im zimno. Ogrzewali się wzajemnie dotykając swoich ciał. Taemin dotarł do podkoszulka Jonghyuna. Uśmiechnął się do siebie. Powoli włożył rękę pod materiał, po raz kolejny czując przyjemne ciepło jego skóry. Przejechał ręką po brzuchu kolegi i delikatnie zaczął go macać, co dało mu ogromną satysfakcję. Wyczuł zarys absów, co jeszcze bardziej go podnieciło.
-Jonghyun. Jesteś zbyt seksowny. Przestań. –powiedział z trudem oddychając.
Chłopak tylko uśmiechnął się w odpowiedzi. Po chwili, kiedy Taemin zaczął schodzić z ręką coraz niżej, Jjong złapał go niespodziewanie za nadgarstek.
-No czego chcesz? –burknął maknae z irytacją. Nie lubił, kiedy ktoś mu przeszkadzał.
-Teraz moja kolej. Chcę cię dotknąć.- stwierdził Jonghyun.
-Po co? -zdziwił się Taemin- jestem przecież mniej seksowny niż ty.-stwierdził, a w jego głosie czuć było nutę goryczy.
-Jak dla mnie, jesteś cholernym playboyem. – powiedział starszy śmiejąc się tajemniczo. Zbliżył się do młodszego kolegi , jednym ruchem rozpinając mu bluzę. Wszystko robił znaczenie szybciej, jakby miał mało czasu. Już w następnej chwili szybko obmacał mu brzuch, a kilka chwil potem rozpiął mu rozporek. Nie ograniczał się i nie chciał, aby ktokolwiek mu przerywał. Ze szczerym, trochę szalonym uśmiechem bawił się penisem młodszego. Mimo satysfakcji, którą odczuwał, wciąż się śpieszył. Szybko znudził się zabawą, a jego wzrok skierował się na wyraziste obojczyki Taemina. Przejechał po nich ręką i spojrzał maknae w piękne oczy, uważnie śledzące każdy jego ruch.
Odgarnął kosmyk włosów z jego twarzy.
-Chcę być z tobą na zawsze- powiedział w końcu łagodnie, opierając mu ręce na ramionach.
-To bądź. Przecież możesz.
Powiał zimny wiatr, świszcząc i poruszając ostatnie liście na drzewach. W mieście ktoś krzyczał. Najwyraźniej coś się stało. Oni jednak nie słyszeli tego- znajdowali się jakby we własnym świecie. Nie obchodził ich Seul rozciągający się aż po horyzont. Mieli gdzieś listopadowy mróz i zimny wiatr. Kochali się i tylko to się liczyło. Nie potrzebowali nic więcej.
Wszystko, co miało dla nich jakiekolwiek znaczenie, znajdowało się właśnie w ich ramionach.