sobota, 3 stycznia 2015

Książę Galaxis [TaoRis]

Typ: smut, fantasy
Bohaterowie:
*Wu Yifan (Kris, Yifan, Galaxy)
*Huang Zitao (Tao, Zitao, Panda)
*Pluszowa Panda


Tao lubił leżeć na trawie i obserwować gwiazdy. Pozwalało mu się to odstresować po ciężkim dniu i poukładać w myślach swoje samotne, nieciekawe życie. Oglądając, przytulał swoją pluszową pandę i usiłował znajdować konstelacje, o których mówił mu ojciec. Znajdował najjaśniejsze gwiazdy, tak piękne i tajemnicze, a potem wypowiadał życzenie, mając nadzieję, że się spełni. Ludzie go nie rozumieli. Podczas, gdy on odpoczywał, napawając się pięknem tego świata, inni pracowali albo robili coś zupełnie nie użytecznego. Zitao uśmiechnął się. Od zawsze fascynował go kosmos i jako dziecko marzył, aby móc z bliska zobaczyć planety i gwiazdy. Z czasem jednak okazało się, że jego marzenia raczej się nie urzeczywistnią.
Tao zmrużył odrobinę oczy, aby dokładniej przyjrzeć się niebu i znaleźć jakieś konstelacje. Znalazł już Wielki i Mały Wóz, a teraz wypatrywał gwiazdy polarnej. Kiedy ją znalazł, znowu uśmiechnął się sam do siebie. Była taka jasna, taka piękna.
Chłopakowi wydawało się, że zaczyna się ona do niego zbliżać. Zitao przytulił mocniej swoją pandę i zaczął się w nią wpatrywać, początkowo myśląc, że to jego bujna wyobraźnia płata mu figle. Gwiazda istotnie się zbliżała i stawała się coraz większa, aż w końcu Tao zauważył, że przybiera ona kształty człowieka. Zerwał się na równe nogi i przyłożył dłoń do czoła, aby lepiej ocenić jej odległość.
-Boże, wariuję...- szepnął cicho, ale zimny wiatr zagłuszył jego słowa.
Postać coraz bardziej się zbliżała, aż w końcu przed Tao stanął wysoki, brązowowłosy chłopak, ubrany w czarne spodnie i bluzę galaxy. Na głowie miał koronę, która trochę mu się przekrzywiła. Zitao patrzył na niego z szeroko otwartymi oczami. Był piękny, naprawdę piękny. Jego duże oczy miały świecący fioletowo-granatowy kolor- dokładnie taki, jak niebo nocą.
-Kim jesteś?- spytał zdziwiony Tao, przyciskając do piersi pandę.
-Książę Galaxy, miło mi cię poznać -powiedział nieznajomy, wyciągając w stronę Zitao prawą rękę -ale możesz mówić mi Kris -dokończył po chwili, widząc zmieszanie na twarzy nowo poznanego.
-Em... cześć, Kris. Jestem Zitao. Dla przyjaciół Tao. Skąd... skąd się tu wziąłeś?- zapytał chłopak, podając przybyszowi rękę.
Książę wzruszył ramionami.
-Chciałem trochę pozwiedzać ziemię, a kiedy wybierałem odpowiednie miejsce na rozpoczęcie wędrówki, zobaczyłem ciebie... -powiedział Kris z uśmiechem. Chciał jeszcze dodać, że Tao od razu mu się spodobał, ale nie wiedział, jak chłopak mógłby zareagować.
-Czemu chcesz zwiedzać ziemię? Tutaj nie ma nic ciekawego. -powiedział Zitao, spoglądając w niebo -to tam znajdziesz fascynujące rzeczy.
Kris pokiwał ze zwątpieniem głową.
-Taa, właśnie z tamtąd pochodzę. Uwierz, to nie jest wcale takie fajne, jak się wydaje.
Oczy Pandy zaświeciły się.
-O jaaaa! Opowiedz mi jak jest w kosmosie, proszę! Zawsze chciałem tam się znaleźć. -powiedział Tao i zaczął podskakiwać wokół Krisa jak mały chłopiec.
-No okej, ale ogarnij się, dobra? -powiedział Książę z uśmiechem, chwytając kolegę za ramiona. Po jego ciele przeszedł przyjemny dreszcz i poczuł, jak nagle wypełnia go cudowne ciepło. Nigdy wcześniej nie czuł nic tak cudownego.
-Może usiądziemy? -spytał po chwili swojego ziemskiego przyjaciela.
Tao kiwnął głową, siadając na trawie i kładąc sobie pandę na kolanach.
Galaxy spojrzał na pluszaka marszcząc brwi. Wskazał na niego palcem z książęcym sygnetem i zapytał:
-Co to jest, Zitao?
-To panda. Najbardziej urocza rzecz, jaka istnieje na tym świecie. -odpowiedział z dumą chłopak, wyciągając zabawkę w stronę Krisa. Przybysz chwycił ją w ręce i uśmiechnął się.
-Masz rację, jest naprawdę urocza. -powiedział, przyglądając się przyjacielowi – i trochę podobna do ciebie. -dodał, zbliżając się do niego.
Tao wyszczerzył zęby w uśmiechu, z powrotem przytulając pluszowego kolegę. Zniecierpliwiony spojrzał na Krisa, wyczekując dokładnego reportażu o galaktyce.
-Ah, tak... -Yifan podrapał się po głowie, nie wiedząc od czego zacząć. -No więc, jestem księciem planety Galaxis... o ile się nie mylę, wy nazywacie ją Gwiazdą Polarną. Mam tam kilku poddanych, ale nigdy nie ma tam nic ciekawego. Spędzam swoje życie zawalony papierami i robotą, której nienawidzę, muszę rządzić tym cholernym krajem i rzadko mam czas, aby podróżować po wszechświecie...
-Dlaczego nie lubisz rządzić? Ludzie to uwielbiają...
-No cóż, nie lubię brać odpowiedzialności za moich poddanych... nie uważam, żebym był im szczególnie potrzebny. Powinni sami wiedzieć, co mogą, a czego nie.
-Myślę, że jesteś świetnym księciem. -uśmiechnął się Tao. -w porównaniu do tego, co dzieje się tutaj, twoja planeta nie może być taka zła.
Kris położył się na trawie, podkładając sobie ręce pod głowę. Gwiazdy z tej perspektywy były naprawdę piękne.
Tao spojrzał na niego trochę zdziwiony, a potem położył się koło niego, kładąc mu -ku uciesze Yifana- głowę na piersi. Przycisnął do siebie pandę i przez chwilę w ciszy patrzyli na niebo.
-Chciałbyś ze mną polecieć do mojego świata? Z tobą na pewno byłoby ciekawiej. -powiedział w końcu Kris siadając i obejmując Tao, który musiał pogodzić się z tym, że już nie może leżeć na przyjacielu. Młodszy spojrzał starszemu w oczy i wtulił się w jego silne ramiona.
-Tak. Chcę stąd uciec. Chcę uciec z tobą, Galaxy.
Ich spojrzenia znowu się spotkały. W jednym momencie zapomnieli o całym wszechświecie. Nie wiedzieli kiedy, Yifan znalazł się na Tao, przyciskając go do ziemi i całując agresywnie. Zitao początkowo niepewny, podniósł koszulkę księcia i zaczął dotykać jego brzucha wciąż przyjmując dzikie pocałunki, ale potem postanowił się zabawić trochę bardziej i jego ręce powędrowały niżej. Przez chwilę, przez głowę Pandy przeleciała zboczona myśl- był ciekaw, czy penis Krisa jest książęcy, diamentowy i galaktyczny. Przez jego ciało przeszły ciarki. Wzdrygnął się i wykrzywił w łuk czując, jak Yifan wkłada mu swój skarb w ciało, mocno napierając. Tao to bolało, ale się nie opierał. Wciąż dziko całował przybysza, co chwila przygryzając mu smaczną wargę i goniąc w ustach za jego językiem. Kris przejął rolę. Jak zwykle dominował. Chwycił młodszego za ramiona i jeszcze mocniej przyciskał go do twardej ziemi, na chwilę odrywając od niego usta i oblizując się. Tao zamknął oczy. Poczuł, jak książę zaczyna oddawać mu pocałunki nie tylko na twarzy, ale także na szyi i torsie, z którego, nie wiadomo kiedy, zniknęła koszulka.
Pluszowa panda Tao, zepchnięta na trawę w przypływie testosteronu i energii chłopaków, smutno patrzyła, jak jej ukochany Zitao bezkarnie obściskuje się z kimś innym niż z nią. Mimo to nic nie powiedziała. Właściwie nigdy nic nie mówiła.
Tao poczuł, że jest mu strasznie gorąco. Kris napierał coraz bardziej i całował go coraz intensywniej. Po jego czole spłynęła kropelka potu. Musi wytrzymać. Nareszcie czuł się żywy. Nagle wszystko ustało. Kris przestał go przytrzymywać i wyprostował się, wciąż siedząc na nim okrakiem. Korona już dawno spadła mu z głowy, a mimo to nie dbał o to. Uśmiechnął się szeroko do Zitao, który odpowiedział mu tym samym, wciąż czując w ustach królewski smak Krisa i jego egzotyczny zapach.
-To weźmiesz mnie do siebie? -wydyszał Tao.
Yifan kiwnął głową wstając z chłopaka i podając mu rękę.
-Ale najpierw oprowadź mnie po okolicy. Naprawdę chciałbym zobaczyć trochę tej planety -uśmiechnął się chłopak, obejmując młodszego.
Odeszli razem w stronę gwiazdy polarnej, która teraz świeciła bardzo jasno, wskazując im drogę. Byli ze sobą naprawdę blisko. Kochali się, mimo że nie powiedzieli tego.

Za nimi jakby nigdy nic znajdowała się łąka pod sklepieniem z gwiazd, na której jeszcze kilka godzin temu leżał Tao, narzekając na swoje nudne życie, które zmieniło się diametralnie w ciągu jednej nocy. Nocy, podczas której tak niespodziewanie znalazł przyjaciela. Na ugniecionej trawie, gdzie jeszcze przed chwilą odgrywała się dzika scena, jakby wyjęta z filmu porno, leżała pluszowa panda młodszego chłopaka, który najwyraźniej o niej zapomniał. Nigdy tego nie robił. Misiu leżał zwrócony swoją pluszową twarzą w stronę gwiazd cicho płacząc i czekając na swojego księcia z bajki, który go pokocha i będzie z nim już na zawsze.