sobota, 15 sierpnia 2015

Stardust [2min]

Typ: dark
Rating: [T]
Bohaterowie: 
*Choi Minho
*Lee Taemin

Dla mojej kochanej Dary ^^ Mam nadzieję, że Ci się spodoba B))



"Dlaczego nie mogę cię dotknąć?! Dlaczego uciekasz, po tym jak sprawiłeś, że nie mogę bez ciebie żyć?! Czym sobie zasłużyłem na twoją ignorancję?! Dlaczego moje życie nie mogło potoczyć się inaczej?! Dlaczego musiałem cię spotkać? Zniszczyłeś mnie, a teraz domagasz się przebaczenia? Przepraszam Cię, nie potrafię tak dłużej żyć."
Płaczę . Moje ręce się trzęsą i nie jestem w stanie utrzymać w palcach pióra, które w końcu spada na ziemię rozbryzgując dookoła czarny atrament. Przyciskam ręce to głowy,starając się zagłuszyć myśli, ale to nie pomaga. Słone łzy spływają mi po policzkach. Podkulam nogi i chowam głowę w kolanach. Nie jestem w stanie dokończyć listu. Nie rozumiem, dlaczego Minho tak postąpił. Byłem przecież idealnym chłopakiem, a on potraktował mnie jak śmieć. Jak zabawkę, niezdolną do jakichkolwiek uczuć. Ocieram wciąż spływające łzy rękawem bluzy,którą mam na sobie. Cholera. To przecież jego bluza. Fakt ten doprowadza mnie do jeszcze większego szału. Szybko ściągam ją z siebie, rzucając ubranie w kąt, jakby nic dla mnie nie znaczyło. Jakby on nic dla mnie nie znaczył, chociaż wiem,że tak naprawdę wciąż go kocham. Wstaję z krzesła zostawiając list na stole. Idę chwiejnym krokiem do drzwi wyjściowych, wszystko rozmazane mi się przed oczami. Odruchowo biorę z szafki stojącej koło drzwi scyzoryk i wrzucam go do kieszeni spodni. Przez dziesięć minut próbuję otworzyć drzwi, ale nie jest to łatwe kiedy całe twoje ciało się trzęsie, a twoje myśli wciąż powtarzają tylko kilka słów. On zdradził. On mnie nie kocha. Nigdy nie kochał.
Zaciskania zęby i kiedy w końcu uda mi się otworzyć drzwi, rzucam się biegiem na zewnątrz. Biegnę przed siebie, nie zwracając uwagi na to, gdzie jestem. Nie mam już nic do stracenia. Nagle w oddali słyszę rozpaczliwy głos, który woła mnie po imieniu. Jego głos.
- Taemin! TAEMIN NATYCHMIAST SIĘ ZATRZYMAJ!
Czuję przeszywający ból w szczęce, kiedy zaciskam zęby jeszcze mocniej, ale jego głos motywuje mnie do szybszego biegu. Kocham go,ale nie chcę go widzieć po tym, co mi zrobił.
W końcu jestem tak zmęczony,że moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Muszę się zatrzymać i trochę odsapnąć. Minho podbiega do mnie i obejmuje mnie. Nie mogę powstrzymać się od płaczu. Łzy spływają z moich oczu i za wszelką cenę staram się wydostać z jego mocnego uścisku, ale w końcu się poddaje bo wiem,że z nim nie wygram. Zawsze był silniejszy ode mnie. W końcu ustępuje zbliżając się do niego i kładąc mu głowę na ramieniu. On nie rozumie. Nie wie,jak bardzo mnie zranił. Wtulam się w jego czarną koszulę, dzięki czemu czuję się bezpieczny. Minho mnie obejmuje i mocno przyciąga do siebie.
-Nie płacz, Taeminnie. - mówi błagalnie, ale po raz pierwszy w życiu nie mogę go posłuchać. Nie jestem w stanie zapanować nad kapiącymi łzami. Minho gładzi mnie po włosach,a potem delikatnie podnosi mi głowę i dotyka opuszkami palców moich policzków o ust.  Moją dolna warga drga, a oczy są zapuchnięte. Moja twarz nie zdradza żadnego wyrazu, ale tak naprawdę toczy wewnętrzną bitwę. Wybaczyć mu, czy odejść? 
Zamykam oczy, kiedy Minho zbliża swoją twarz do mojej, delikatnie dotykając moich ust. Są takie, jak zapamiętałem. Miękkie i delikatne. Przez sekundę w myślę,że powinienem przestać i powiedzieć mu,że nie chcę,aby mnie całował, ale to nie wchodzi w grę. Nie umiem mu odmówić, więc całkowicie mu się oddaję pozwalając, aby bawił się moimi ustami i przygryzał delikatnie wargi, wciąż mokre od łez.
-Kocham Cię, wiesz? -mówi w końcu,patrząc mi prosto w oczy, ale ja odwracam wzrok i wpatruję się w chodnik, na którym zaczynają pojawiać się krople deszczu. Sens jego słów dociera do mnie dopiero po jakiejś chwili. Nic nie odpowiadam. Minho patrzy się na mnie jeszcze przez chwilę, najwyraźniej oczekując, że przytulę się do niego,zacznę go całować i powiem, że nic się nie stało, ale ja tylko odsuwam się do tyłu, w końcu uwalniając się z jego uścisku. Wciąż wpatruję się w chodnik, na którym pojawia się coraz więcej mokrych kropek, aż w końcu czuję na sobie mokry deszcz. Zaczyna padać coraz bardziej, a ja tylko nieobecnym wzrokiem wpatruję się w swoje czarne buty. Już go nie kocham. Dopiero teraz to do mnie dotarło.
-Taemin? - słyszę jego głęboki głos, który tak często mnie uspokajał. Nie. Przykro mi Minho, ale nie chcę tego tolerować. Wyciągam z kieszeni spodni scyzoryk i przystawiam go sobie do żył na nadgarstku. Już mam przycisnąć ostrze do skóry i mocno przeciągnąć je wzdłuż mojego ramienia, kiedy jego ręka chwyta nóż i wyrzuca go daleko za siebie.
-TAEMIN! CO TY DO CHOLERY ROBISZ?! NIE MOŻESZ SIĘ ZABIĆ. NIE MOŻESZ.
Moje łzy znowu zaczynają płynąć, a emocje stają się jeszcze silniejsze.
-Przepraszam. -szepczę, odwracając się na pięcie i ruszając biegiem przed siebie. Słyszę, że Minho coś za mną krzyczy, ale wydaje mi się, że jego słowa nie mają sensu i zlewają się w jeden niezrozumiały wyraz. W końcu dobiegam do Seoul Tower, czyli najwyższego punktu widokowego w mieście. Szybko naciskam guzik windy i wkrótce czuję, jak poruszam się w górę. Pierwsze, drugie, trzecie piętro. Dziesiąte. Dwudzieste. Trzydzieste. Pięćdziesiąte. W końcu winda zatrzymuje się na samym szczycie, a ja znajduję się na wielkim tarasie widokowym,skąd widzę panoramę Seulu. Miasto w nocy wygląda wyjątkowo pięknie, mieniąc się milionami kolorowych świateł, które odbijają się w kroplach deszczu. Jestem tak wysoko, że przez chwilę ciężko mi oddychać. Chwiejnym krokiem dochodzę do szerokiej barierki i staję na balustradzie. Pod nogami mam autostrady, ulice i ludzi, którzy zdają się nie zauważać tego, co dzieje się w okół nich. Biorę głęboki oddech i jeszcze przez chwilę wpatruję się w światła miasta. Nagle słyszę dźwięk windy jadącej w górę. Odwracam się w przez ramię i wiedzę bujną czuprynę Minho. Przeszywa mnie strach, a na mojej skórze pojawia się gęsia skórka. Nie mogę dłużej czekać. Biorę ostatni głęboki oddech i dokładnie w momencie, kiedy Minho wbiega na taras, aby mnie powstrzymać, moje nogi odrywają się od podłoża i zaczynam spadać. Słyszę pełen bólu krzyk Minho, a potem wszystko dzieje się za szybko. Spoglądam w górę i widzę, że Minho skoczył za mną. Ten idiotą poświęcił się dla mnie. Jest mi nie dobrze. Chcę się zatrzymać. Tak naprawdę nie chcę zginąć, nie chcę, żeby on zginął. Czuję mocny podmuch wiatru i uderzam o twardy asfalt. Słyszę dźwięk łamiących się kości, a całe moje ciało przeszywa ogromny ból. Przed oczami zauważam żółte światło, a potem ciemność. Nic już nie czuję, a odgłosy miasta stopniowo cichną. Po chwili zdaję sobie sprawę, że znów się unoszę, ale tym razem, gdy otwieram oczy widzę moje własne ciało, leżące pod Seoul Tower w kałuży czerwonej krwi. Obok widzę ciało Minho, poturbowane jeszcze bardziej niż moje i przez chwilę chcę do niego krzyczeć, ale zdaję sobie sprawę, że on już nie żyje. Nie może żyć. Odwracam się do okoła i widzę postać mojego chłopaka, unoszącą się na tej samej wysokości co ja. Jest przezroczysty, jak duch, ale uśmiecha się do mnie tym samym łagodnym uśmiechem co zawsze. Odwzajemniam uśmiech i automatycznie mu wszystko wybaczam. Jesteśmy duchami. To, co stało się za życia, nie będzie już się liczyć. Możemy żyć razem, jakby nic nigdy się nie stało. Jakby Minho nigdy mnie nie zdradził. Zbliżam się do niego, pragnąc się przytulić i wypłakać w jego silnych ramionach, ale kiedy wyciągam rękę i dotykam jego ducha opuszkami palców, jego ciało rozpada się na miliony złotych gwiazdek, które w końcu zupełnie znikają, rozwiane przez wieczorny wiatr. Chcę krzyczeć, ale nie potrafię wydobyć głosu. Rozpadało się już na dobre i deszcz dudni w ziemię pode mną. W końcu czuję, jak się rozpadam. To dziwne uczucie. Widzę, jak zmieniam się w miliony gwiazdek, a potem przestaję czuć cokolwiek.  Przestaję zdawać sobie sprawę z tego, kim jestem. Wiatr po prostu mnie rozwiewa, jak niepotrzebny nikomu proch. W jednej chwili tracę tożsamość i wspomnienia. Nie mogę się ruszyć i nie potrafię już myśleć. Ostatnią rzeczą jaką pamiętam, jest widok Seulu z góry... a potem... a potem już nie istnieję.

Deszcz dudni w ziemię, rozpryskując się na kafelkach. Samochody przejeżdżają z zawrotną szybkością po nowo zbudowanych drogach, a ludzie siedzą w domach, śmiejąc się i rozmawiając. Nikt nie wychodzi na deszcz. Dopiero świtem, kiedy miasto budzi się, a ludzie wychodzą z domów, zmuszeni iść do pracy albo szkoły, zauważają dwa ciała leżące pod Seoul Tower. Wiele osób mija je szybkim krokiem, udając, że ich nie zauważyli- nie chcą brać na siebie odpowiedzialności, boją się zadzwonić na policję. Dopiero koło południa, jakaś staruszka wyciąga telefon i dzwoni, aby powiedzieć o dwóch chłopcach pod Seoul Tower. Policja przyjeżdża bardzo szybko, ale nie da się ich uratować. Odeszli już na zawsze.

czwartek, 6 sierpnia 2015

Czy wiesz, że Cię kocham? [VMon]

Typ: fluff
Pairing : VMon
Bohaterowie:
-Kim Taehyung (Kosmita, Tae,V, Taehyung)
-Kim Namjoon
-Jung Hoseok (Hoseok, JHope )
-Park Jimin

Kolejne dziwne opowiadanko. Mam nadzieję,że Wam się podoba. Proszę o komentarze, bo one naprawdę wiele dla mnie znaczą!

- Tae, chcesz coś do picia?- spytałem miło, wchodząc do jego pokoju. V siedział na łóżku z podkulonymi nogami i z ciekawością wpatrywał się w brzęczącą muchę, która usiadła na krawędzi szafki. Uśmiechnąłem się na jego widok. Niezależnie od tego, co robi, zawsze jest uroczy. Usiadłem koło Taehyunga, przez chwilę jeszcze wpatrując się w jego piękną twarz, jak zwykle promienną i niewinną. Westchnąłem i na sekundę spuściłem wzrok. Tak bardzo zazdroszczę mu tego, że ciągle myśli pozytywnie. Dla niego szklanka zawsze jest do połowy pełna, a świat szczęśliwy i kolorowy. Odkąd go poznałem wiedziałem, że muszę się nim opiekować. Jest jak duże, kochane dziecko.
- Tae, chcesz coś do picia?- powtórzyłem. Taehyung dopiero teraz wyrwał się z zamyślenia i zauważył moją obecność. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Tak. -powiedział, potrząsając głową -mógłbym dostać bubble tea?- spytał niewinnie, a ja wiedziałem, że nie jestem w stanie mu odmówić.
-Pewnie. -rzuciłem,podnosząc się z łóżka. Co prawda nie za bardzo wiedziałem, jak robić bubble tea, ale ostatnio kupiliśmy specjalny sprzęt,więc nie powinno być problemu.  Aha,no i przecież jest internet.
Poszedłem do kuchni, biorąc z szafki mój tablet... a może to był tablet Tae?
Włączyłem urządzenie i nie czekając, aż się do końca załaduje,wpisałem  w wyszukiwarkę "jak robić bubble tea". Wyskoczyło mi kilka propozycji, a ja starałem się znaleźć tą najlepszą. Po kilku sekundach usłyszałem kroki i do kuchni wdreptał V ubrany w swój wymięty, czarno szary dres. I tak zawsze wyglądał cudownie.
-Hej, hyung.- rzucił, podchodząc do mnie i całując mnie w policzek.
-Hej.-odprłem z uśmiechem. -naoglądałeś się już muchy?
Tae kiwnął głową i podszedł do mnie bliżej,przyglądając się,co robię. Oparł łokcie na blacie, wpatrując się w jasny ekran tableta.
- Może zrobimy coś prostszego? -spytał po chwili widząc, że temat bubble tea trochę mnie przerasta. Uśmiechnąłem się z wdzięcznością i zapytałem, co by chciał robić. Wzruszył ramionami- wspominałem już jaki on jest uroczy?- i w końcu wymamrotał,że moglibyśmy oglądnąć film. Zgodziłem się. No cóż, zawsze się zgadzam.
-Namjoon, oglądnijmy jakiś horror!
Spojrzałem na niego zdziwiony. Tae nigdy nie lubił horrorów. Zawsze wybierał komedie, albo filmy akcji. Potaknąłem niepewnie,  włączając pierwszy horror jaki przyszedł mi do głowy. Usiedliśmy na kanapie, przed telewizorem. Dla klimatu zgasiłem światło. Od samego początku,kiedy w filmie pojawiały się duchy albo demony, Tae wtulał się we mnie i ściskał mnie za rękę. Bardzo mi to odpowiadało, bo tęskniłem za jego bliskością. V położył głowę na mojej klatce piersiowej i z szeroko otwartymi oczami oglądał, jak kobieta chowając się w piwnicy (naprawdę nie rozumiem dlaczego w horrorach ludzie wchodzą do ciemnych pomieszczeń po usłyszeniu podejrzanych hałasów) została zaatakowana a później zabita przez demona. Tae wydał z siebie zduszony pisk i jeszcze mocniej przycisnął się do mnie. Objąłem go,delikatnie głaszcząc go po ramieniu.
- Spokojnie, ze mną jesteś bezpieczny.
W głębi duszy byłem naprawdę szczęśliwy, że Taehyung tak bardzo mi ufa. Często zasypiał, kiedy go przytulałem. Kiedy film się z kończył, Tae jeszcze przez jakieś 10 minut nie mógł dojść do siebie. Jak dla mnie horror był dość słaby i przewidywalny, ale mimo to wciąż głaskałem i przytulałem V. Nie mogłem pozwolić,żeby się czegoś bał ani żeby był samotny.
-Hej kochanie, nie bój się. To tylko film.
Przytulił się do mnie mocniej, chowając głowę w moich ramionach.
-Kocham cię, Namjoon. -powiedział nagle, tak niespodziewanie, że przez chwilę nie miałem pojęcia, co odpowiedzieć.
Uśmiechnąłem się, delikatnie kładąc ręce na jego ramionach i przesuwając je w stronę twarzy. Stopniowo moje palce dotknęły jego podbródka, potem kuszących, pełnych ust, w końcu czoła. Odgarnąłem jego brązową grzywkę tak, aby móc spojrzeć głęboko w jego śliczne, ciemne oczy.
- Też Cię kocham.  Bardziej, niż cokolwiek innego.
Moje usta zbliżyły się do jego ust, składając na nich kwiecisty, delikatny pocałunek. Poczułem, jak moje ciało wypełnia radość. Pragnąłem więcej. Więcej pocałunków, więcej pieszczot.  Pragnąłem więcej Taehyunga. Wiedziałem, że jest mój. Tae, całując mnie,opierał ręce na moich ramionach, więc w końcu pozwoliłem mu przewrócić mnie. Leżał na mnie, a ja naprzemian całowałem go i przytulałem, jak nigdy wcześniej. Nie mogłem się zatrzymać, pragnąłem go. Chciałem wziąć z nim ślub, założyć rodzinę. Tak, tylko tego pragnąłem. To właśnie moje największe marzenie- być z nim. Na zawsze.

-Namjoon? Namjoon! Wstawaj śpiochu! - usłyszałem nad sobą znajomy głos. Przeciągnąłem się, przez pierwsze kilka sekund nie zdając sobie sprawy, gdzie jestem. Ziewnąłem i usiadłem na łóżku. Byłem w dormie,  wraz z moimi przyjaciółmi z zespołu. Godzina 6 rano. Najwyższa pora wstawać.
- Dzień dobry- powiedziałem do Jimina, który obudził mnie dzisiaj wyjątkowo delikatnie- czasami potrafił mnie szczypać albo oblewać wodą. Szybko się ubrałem i wyszedłem na korytarz. Z sąsiedniego pokoju wyszli JHope i Taehyung, obściskując się i całując. Wyglądali, jakby właśnie spędzili ze sobą przyjemną noc. Przygryzłem wargi. Zauważyli mnie dopiero po kilkunastu sekundach.
- Cześć hyung. -powiedział Tae, tym uroczym głosem, który tak uwielbiałem.
-Cześć. -odparłem, starając się, aby moja twarz nie miała żadnego wyrazu. V potaknął, na znak,że zrozumiał.
Hoseok pocałował Tae w usta i przytulił się do niego, znowu zapominając o mojej obecności. Kiedy skończyli, ja czułem się jeszcze bardziej nieswojo.
-Śniło ci się coś? - zapytał znowu Tae, z uśmiechem.
Znowu przygryzłem wargę. Pokręciłem głową.
-Nie, nic. -odparłem. -zupełnie nic.- dodałem po chwili namysłu. V znowu pokiwał zadowolony głową i wraz z Hoseokiem odeszli, obejmując się  i rozmawiając.
Odwróciłem się do ściany, przez chwilę się w nią wpatrując. Nigdy nie będę dla niego wystarczająco dobry. W moich oczach zebrały się łzy.
- Hej,Namjoon. Wszystko ok? - spytał Jimin, który dopiero teraz wychodził z pokoju. Automatycznie uśmiechnąłem się szeroko.
-Pewnie -odparłem. - Chodźmy juz na śniadanie. Jestem głodny. - powiedziałem,podążając w stronę kuchni, do której chwilę temu zmierzali zakochani w sobie Taehyung i Hoseok.