typ: smut,yaoi
bohaterowie:
*Jung Hoseok (Hope,
Hopie, Jhope)
*Kim Taehyung
(Tae,Taeś)
„Uciekam. Stop. Oni mnie śledzą.
Stop. Jest coraz ciemniej. Stop. Stop. Pomocy. Stop.Stop.Stop.
Nie sądzę, żebyś mógł mnie
kontrolować. Nikt nie może. Nawet ja nad sobą nie panuję. Jestem
potworem. Jestem wcieleniem zła. Nie mam pojęcia, gdzie się teraz
znajduję. Ściany po obu stronach są obrzydliwie śliskie i mokre.
Czuję woń śmierci, zgnilizny i rozkładu. Obrzydliwe. Jestem sam,
nie wyczuwam żadnej innej duszy. To ich wina. To zawsze ich wina.
Stop.
Mam nadzieję, że kiedy słuchasz tego
nagrania, ich już nie ma. Że w końcu nie sieją chaosu.”-
wyłączyłem dyktafon, zastanawiając się nad sensem słów.
Zmarszczyłem czoło. Nie wiedziałem, co ten ktoś chciał mi
przekazać, ani kim był. Nie powinienem tego wysłuchiwać. W XXII
wieku nie jest bezpiecznie wiedzieć cokolwiek na temat przeszłości.
Nie jest bezpiecznie wiedzieć. Chcąc uniknąć dłuższego
pozostania na patrolowanej ulicy, szybko schowałem sprzęt do
kieszeni w skórzanej kurtce i rozejrzałem się nerwowo. Na razie
czysto. Wstałem z ziemi, a za mną uniosły się kłęby kurzu i
brudu. Pobiegłem przed siebie jak najszybciej tylko mogłem, aby
schować się bezpiecznie za rogiem. Byłem jednym z niewielu
Ocalałych. Mam nadzieję, że nikt nie usłyszał, jak podczas biegu
rozchlapuję wodę z kałuży. Nie mogą mnie zobaczyć. Dotarłem do
rogu ulicy- czysto, żadnego patrolu. Odetchnąłem z ulgą i
pobiegłem jeszcze trochę w stronę schronu. Nie mogą mnie
zobaczyć, nie mogą mnie zobaczyć. Większość mojej rasy wymarła
pod koniec XXI wieku, a ja, jako jeden z niewielu, miałem okazję
się zahibernować. Jestem szczęściarzem, nie wszystkim udało się
przeżyć. Teraz, w cywilizacji robotów powstałej na ludzkich
prochach, Ocaleni to przestępcy. Potrafimy myśleć, tworzyć i
marzyć- coś, czego nawet teraz nie umieją roboty. Dotarłem do
schronu i szybko zszedłem do podziemi. Otworzyłem ciężkie,
metalowe drzwi i wszedłem do małego pokoju, który zajmowałem wraz
z Hoseokiem. Poznaliśmy się dopiero, kiedy przyszło nam ukrywać
się przed Metalicznymi, czyli robotami. Od razu się w nim
zakochałem. Pokoik był małym, zimnym pomieszczeniem, oświetlonym
jedynie za pomocą przygasającej lampy.
-Cześć. - rzuciłem do Hoseoka, który
jak zwykle siedział na podłodze czytając książki historyczne.
Zawsze mi powtarzał, że jeśli ktoś nie pamięta o swojej
przeszłości, nie ma szans zmienić przyszłości.
Chłopak podniósł wzrok znad starych
kartek i odkładając lekturę uśmiechnął się do mnie i wstał.
Przytuliłem się do niego mocno. Nigdy nie wiedziałem, kiedy mógł
być ostatni czas kiedy go widzę.
-Cześć. Odbyło się bez problemów?-
spytał mnie stanowczo, ale łagodnie Hope, którego nazywałem tak,
gdyż był moją nadzieją, na lepsze życie.
-Tak. -odparłem, wtulając głowę w
jego ramiona, aby jak najbardziej poczuć jego ciepło. Uwielbiałem,
kiedy mnie przytulał. - nie było żadnych patroli.- dodałem po
chwili.
Staliśmy przez chwilę w milczeniu,
skupiając się na naszych ciałach i na ciepłych oddechach.
Zamknąłem oczy. Byłem w niebie.
-Wiesz, mam już dość takiego życia.
Codziennie musimy się ukrywać, Metaliczni rosną w siłę z każdym
dniem. Nie pamiętam, kiedy ostatnio czułem się bezpiecznie. Nie
pamiętam, kiedy ostatni raz nie bałem się, żę cię stracę,
Tae.- jego delikatny głos dotarł do mnie dopiero po chwili.
Rozumiałem go. Też nie chciałem takiego życia.
-Uciekniemy gdzieś razem. Zobaczysz,
uda nam się.- kontynuował spokojnym i pełnym nadziei głosem,
jednocześnie bawiąc się moimi włosami. Uśmiechnąłem się na
samą myśl o ucieczce, mimo,że nie wierzyłem w lepszy świat. To,
co nas otaczało, było jedyną rzeczywistością. Tak naprawdę
nigdzie nie byłoby lepiej.
-Hopie, popatrz co znalazłem-
powiedziałem, kiedy przypomniałem sobie o dyktafonie i wyciągnąłem
sprzęt z kieszeni kurtki.
-Co to?
-Nagranie z przeszłości. Posłuchaj
-powiedziałem, włączając urządzenie.
Hoseok słuchał uważnie, z każdą
chwilą coraz szerzej otwierając oczy. Poczekał do końca, po czym
powiedział głosem zdradzającym podniecenie, ale jednocześnie
zdziwienie i strach.
-Ja.. ja wiem kto to nagrał. Skąd to
masz?
Spojrzałem na niego marszcząc czoło.
Nie rozumiałem, czemu tak zareagował.
-Znalazłem dzisiaj na chodniki, pod
warstwą gruzu.
Hope chwycił mnie mocno za ramię i
dopiero wtedy zobaczyłem, że jego perfekcyjna twarz pobladła.
-Ja nie rozumiem... skąd to...
-zaczął, po czym chwilę się zastanowił i kontynuował – nikomu
nie mów o tym, ze to masz, rozumiesz Taehyuhng?
Kiwnąłem głową. Kiedy Hoseok
zwracał się do mnie pełnym imieniem, zawsze chodziło o coś
poważnego.
-Co to jest? Kto to mówi? -spytałem,
nie dając za wygraną.
Hope odwrócił się do mnie plecami i
odszedł kilka kroków. Westchnął.
-Słuchaj... to skomplikowane...
-Powiedz. -naciskałem. Nie lubiłem
nie wiedzieć co się dzieje.
Chłopak odwrócił się do mnie i
starał się uśmiechnąć.
-To nagrał mój były. Jimin.
-C-co?! -spytałem, jak porażony
prądem. Hope nigdy mi nie mówił, że miał kogoś przede mną.
Zawsze powtarzał, że jestem jego jedynym.
-Hej, Tae, mówiłem że to
skomplikowane... wiesz, że cię kocham.- zaczął niepewnie,
podchodząc do mnie.
-Kiedy z nim byłeś? -warknąłem,
patrząc na niego spode łba. Jak on mógł ukrywać przede mną coś
takiego?!
-Tuż przed związkiem z tobą.
Spokojnie, nie zdradzałem cię i nigdy bym tego nie zrobił.
-powiedział, patrząc mi w oczy.
Zawsze ulegałem jego oczom. Zbliżyłem
się do niego i objąłem go ramionami.
Uderzyło mnie jego cudowne ciepło,
które zawsze sprawiało, że czułem się bezpiecznie. Położyłem
mu głowę na ramieniu. Chciałem my wybaczyć, mimo że to mnie
bolało. Zawsze chciałem być jego pierwszą miłością. Znowu
poczułem, jak Hoseok bawi się moimi włosami. Uśmiechnąłem się
nieśmiało i przywarłem do niego trochę mocniej, aby zapomnieć o
wszystkich problemach. Był moją jedyną przyjemnością w tym
okropnym świecie.
-Hope? -spytałem po chwili słysząc,
jak siarczysty deszcz dudni w metalowy sufit schronu. -Hope, proszę,
zawsze bądź ze mną.
***
Przez następne dni Hoseok
był bardzo niespokojny. Wciąż badał nagranie i spędzał na tym
całe dnie. Widziałem, że tęsknił do Jimina, ale zawsze, jak
zaczynałem ten temat, zaprzeczał. Ja byłem niespokojny. W gardle
miałem wielką gulę i cały czas nosiłem w sobie to bolesne
uczucie, że już nie jestem jedyny, że już mu nie wystarczam.
-Odchodzę. -powiedział
pewnego dnia Hope, biorąc do ręki śpiwór, czyli jedyną rzecz,
jaką mieliśmy.
-Co?! -spytałem, myśląc,
że się przesłyszałem. Nie mógł odejść, nie poradzę sobie bez
niego.
- To co słyszałeś, Tae.
Odchodzę. Idę szukać Jimina, przepraszam.
-Ale... - nie wiedziałem co
powiedzieć. Byłem wściekły. Naprawdę wściekły. - obiecałeś
że zostaniesz! -krzyknąłem mu w twarz, zbliżając się do niego i
rękami przyciskając go do ściany.
-Przepraszam.
-NIE MOŻESZ! HOSEOK
POTRZEBUJĘ CIĘ, NIE MOŻESZ ODEJŚĆ! - wrzasnąłem jeszcze
głośniej, a głos obił się echem po ścianach. W tym momencie
byłem gotowy na wszystko. Nie dam mu uciec. Nigdy.
-A TE WSZYSTKIE TWOJE
OBIETNICE? To, o wspólnej ucieczce, o tym, że zawsze będziesz
minie kochał?! Gdzie to wszystko?! Już się dla ciebie nie liczę?!
- spytałem, a w moich oczach zebrały się łzy. Spuściłem głowę
i zwolniłem uścisk. Nagle przestało mi zależeć. Nic nie trwa
wiecznie, a miłość to najbardziej krucha rzecz, jaka istnieje. Nie
umiem opisać bólu jaki towarzyszył mi w tym momencie. Moje serce
wręcz paliło i skręcało się na samą myśl o tym, że mógłbym
zostać sam w tej okrutnej rzeczywistości. Hope mógłby mnie teraz
odepchnąć i po prostu wyjść, nie miałbym mu tego za złe, ale z
jakiegoś powodu nie zrobił tego. Stał wciąż przyparty do ściany,
nie wiedząc co powiedzieć.
-Taeś? Posłuchaj mnie,
proszę. -powiedział w końcu cicho.
-Mów co chcesz. Ja... ja
nie poradzę sobie sam. Nie możesz mnie tu zostawić! IDIOTO!
Hoseok wzdrygnął się.
Jeszcze nigdy nie widział mnie w takiej furii. Wszytko we mnie
buzowało, gdybym mógł, rozwaliłbym teraz cały świat. Ale nie
mogłem. Jednocześnie byłem słaby i żałosny. Tak bardzo
żałosny...
-Taehyung. -poczułem na
ramieniu mocny uścisk, który zawsze dawał mi nadzieję, dzisiaj
wydawał mi się obcy. - proszę, zrozum mnie. Nie chcę cię
zostawić, ale boję się że zginiesz, jeśli pójdziesz ze mną...
Jimin... on był moją pierwszą miłością, muszę go odnaleźć.
-A co ze mną? -spytałem,
patrząc mu prosto w oczy. Poczułem, że moje policzki są mokre.
Hope speszył się i
spojrzał w dół.
-Poradzisz sobie, wierzę w
ciebie.
-Wiesz, że to nieprawda.
Zginę szybciej niż możesz się spodziewać. Ten świat nie jest
dla mnie.
Poczułem, jak ramiona
Hoseoka mnie obejmują. Z początku opierałem się im, ale w końcu
odpuściłem. Nie było sensu walczyć. Jego dłonie zsuwały się
coraz niżej. Poczułem, jak jego palce muskają delikatnie skórę
na moim brzuchu, a potem schodzą w dół. Przywarłem do niego. W
końcu, jakimś magicznym sposobem to ja znalazłem się pod ścianą.
Hope jak zwykle dominował. Jego ręce rozpięły mi spodnie. Jeszcze
nigdy tego nie robił. Spojrzał mi w oczy i jego usta dotknęły
moich, rozpalając we mnie nieznaną dotąd energię. Moje uczucia
wybuchnęły a ja poczułem że naprawdę mu na mnie zależy.
Zamknąłem oczy. To było idealne. Nasze wargi były blisko siebie,
a języki co chwila zmieniały pozycję. Poczułem, że stajemy się
jednością. Położyłem mu ręce na ramionach i przyciągnąłem
jeszcze bliżej siebie. Nie miałem zamiaru przerywać pocałunku.
Hope pachniał tak przyjemnie- niczym jakieś egzotyczne kwiaty w
połączeniu z czekoladą i wanilią. Tak słodko. Wiedziałem, że
jego ręce buszują gdzies w okolicach moich genitaliów, ale nie
miałem zamiaru mu przerywać. Czułem się zbyt żywy. Dopiero teraz
zdałem sobie sprawę, jak rzadko mnie całował i jak rzadko
sprawiał mi takie przyjemności. Potrzebowałem tego- to jest
właśnie jedna z tych chwil, których tak bardzo pragnąłem.
Wszystkie emocje, uczucia i pragnienia zastąpiły złość i
nienawiść, a smutek przemienił się dziką radość.
-Taeś..- wyszeptał Hoseok,
kiedy w końcu odsunęliśmy się od siebie zmęczeni i zaspokojeni.
Spojrzałem mu w oczy- był
w nich prawdziwy smutek.
-Przepraszam. -powiedział,
po czym rozpłyną się przed moimi oczami niczym duch.
JAK MOŻNA SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE?!?!? JA SIE PYTAM!!
OdpowiedzUsuńI wyjaśnień rządam!
Ale wracając i ogarniając się na moment z fangirlingu...
Przyszłość, zagłada, walka o przetrwanie to w 100% moje klimaty ♥♥
Rządam więcej!
I dzięki za wenę która własnie przyszła :3
♥♥
Dara
No wlasnie!!! Co to za zakonczenie w TAKIM momencie?!?!
OdpowiedzUsuńI tez chce wyjasnien! Czemu Hope sie rozplynal? czemu po seksie w oczach mial smutek? O co chodzi?
Blagam, wyjasnij!~
A tak w ogole, to pierwszy ff jaki od Ciebie przeczytalam i wywarl na mnie ogromne wrazenie *-* Rewelacja! Teraz bd tu systematycznie wpadac~ ^.-
Weny zycze~
Kiri^^
Jak mogłaś zakończyć bez wyjaśnień ;.; Jaaaaaak?!
OdpowiedzUsuńPodobało mi się, ale chcę dalszej części! <3