środa, 24 grudnia 2014

Ocaleni [V-Hope]

typ: smut,yaoi
bohaterowie:
*Jung Hoseok (Hope, Hopie, Jhope)
*Kim Taehyung (Tae,Taeś)


„Uciekam. Stop. Oni mnie śledzą. Stop. Jest coraz ciemniej. Stop. Stop. Pomocy. Stop.Stop.Stop.
Nie sądzę, żebyś mógł mnie kontrolować. Nikt nie może. Nawet ja nad sobą nie panuję. Jestem potworem. Jestem wcieleniem zła. Nie mam pojęcia, gdzie się teraz znajduję. Ściany po obu stronach są obrzydliwie śliskie i mokre. Czuję woń śmierci, zgnilizny i rozkładu. Obrzydliwe. Jestem sam, nie wyczuwam żadnej innej duszy. To ich wina. To zawsze ich wina. Stop.
Mam nadzieję, że kiedy słuchasz tego nagrania, ich już nie ma. Że w końcu nie sieją chaosu.”- wyłączyłem dyktafon, zastanawiając się nad sensem słów. Zmarszczyłem czoło. Nie wiedziałem, co ten ktoś chciał mi przekazać, ani kim był. Nie powinienem tego wysłuchiwać. W XXII wieku nie jest bezpiecznie wiedzieć cokolwiek na temat przeszłości. Nie jest bezpiecznie wiedzieć. Chcąc uniknąć dłuższego pozostania na patrolowanej ulicy, szybko schowałem sprzęt do kieszeni w skórzanej kurtce i rozejrzałem się nerwowo. Na razie czysto. Wstałem z ziemi, a za mną uniosły się kłęby kurzu i brudu. Pobiegłem przed siebie jak najszybciej tylko mogłem, aby schować się bezpiecznie za rogiem. Byłem jednym z niewielu Ocalałych. Mam nadzieję, że nikt nie usłyszał, jak podczas biegu rozchlapuję wodę z kałuży. Nie mogą mnie zobaczyć. Dotarłem do rogu ulicy- czysto, żadnego patrolu. Odetchnąłem z ulgą i pobiegłem jeszcze trochę w stronę schronu. Nie mogą mnie zobaczyć, nie mogą mnie zobaczyć. Większość mojej rasy wymarła pod koniec XXI wieku, a ja, jako jeden z niewielu, miałem okazję się zahibernować. Jestem szczęściarzem, nie wszystkim udało się przeżyć. Teraz, w cywilizacji robotów powstałej na ludzkich prochach, Ocaleni to przestępcy. Potrafimy myśleć, tworzyć i marzyć- coś, czego nawet teraz nie umieją roboty. Dotarłem do schronu i szybko zszedłem do podziemi. Otworzyłem ciężkie, metalowe drzwi i wszedłem do małego pokoju, który zajmowałem wraz z Hoseokiem. Poznaliśmy się dopiero, kiedy przyszło nam ukrywać się przed Metalicznymi, czyli robotami. Od razu się w nim zakochałem. Pokoik był małym, zimnym pomieszczeniem, oświetlonym jedynie za pomocą przygasającej lampy.
-Cześć. - rzuciłem do Hoseoka, który jak zwykle siedział na podłodze czytając książki historyczne. Zawsze mi powtarzał, że jeśli ktoś nie pamięta o swojej przeszłości, nie ma szans zmienić przyszłości.
Chłopak podniósł wzrok znad starych kartek i odkładając lekturę uśmiechnął się do mnie i wstał. Przytuliłem się do niego mocno. Nigdy nie wiedziałem, kiedy mógł być ostatni czas kiedy go widzę.
-Cześć. Odbyło się bez problemów?- spytał mnie stanowczo, ale łagodnie Hope, którego nazywałem tak, gdyż był moją nadzieją, na lepsze życie.
-Tak. -odparłem, wtulając głowę w jego ramiona, aby jak najbardziej poczuć jego ciepło. Uwielbiałem, kiedy mnie przytulał. - nie było żadnych patroli.- dodałem po chwili.
Staliśmy przez chwilę w milczeniu, skupiając się na naszych ciałach i na ciepłych oddechach. Zamknąłem oczy. Byłem w niebie.
-Wiesz, mam już dość takiego życia. Codziennie musimy się ukrywać, Metaliczni rosną w siłę z każdym dniem. Nie pamiętam, kiedy ostatnio czułem się bezpiecznie. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz nie bałem się, żę cię stracę, Tae.- jego delikatny głos dotarł do mnie dopiero po chwili. Rozumiałem go. Też nie chciałem takiego życia.
-Uciekniemy gdzieś razem. Zobaczysz, uda nam się.- kontynuował spokojnym i pełnym nadziei głosem, jednocześnie bawiąc się moimi włosami. Uśmiechnąłem się na samą myśl o ucieczce, mimo,że nie wierzyłem w lepszy świat. To, co nas otaczało, było jedyną rzeczywistością. Tak naprawdę nigdzie nie byłoby lepiej.
-Hopie, popatrz co znalazłem- powiedziałem, kiedy przypomniałem sobie o dyktafonie i wyciągnąłem sprzęt z kieszeni kurtki.
-Co to?
-Nagranie z przeszłości. Posłuchaj -powiedziałem, włączając urządzenie.
Hoseok słuchał uważnie, z każdą chwilą coraz szerzej otwierając oczy. Poczekał do końca, po czym powiedział głosem zdradzającym podniecenie, ale jednocześnie zdziwienie i strach.
-Ja.. ja wiem kto to nagrał. Skąd to masz?
Spojrzałem na niego marszcząc czoło. Nie rozumiałem, czemu tak zareagował.
-Znalazłem dzisiaj na chodniki, pod warstwą gruzu.
Hope chwycił mnie mocno za ramię i dopiero wtedy zobaczyłem, że jego perfekcyjna twarz pobladła.
-Ja nie rozumiem... skąd to... -zaczął, po czym chwilę się zastanowił i kontynuował – nikomu nie mów o tym, ze to masz, rozumiesz Taehyuhng?
Kiwnąłem głową. Kiedy Hoseok zwracał się do mnie pełnym imieniem, zawsze chodziło o coś poważnego.
-Co to jest? Kto to mówi? -spytałem, nie dając za wygraną.
Hope odwrócił się do mnie plecami i odszedł kilka kroków. Westchnął.
-Słuchaj... to skomplikowane...
-Powiedz. -naciskałem. Nie lubiłem nie wiedzieć co się dzieje.
Chłopak odwrócił się do mnie i starał się uśmiechnąć.
-To nagrał mój były. Jimin.
-C-co?! -spytałem, jak porażony prądem. Hope nigdy mi nie mówił, że miał kogoś przede mną. Zawsze powtarzał, że jestem jego jedynym.
-Hej, Tae, mówiłem że to skomplikowane... wiesz, że cię kocham.- zaczął niepewnie, podchodząc do mnie.
-Kiedy z nim byłeś? -warknąłem, patrząc na niego spode łba. Jak on mógł ukrywać przede mną coś takiego?!
-Tuż przed związkiem z tobą. Spokojnie, nie zdradzałem cię i nigdy bym tego nie zrobił. -powiedział, patrząc mi w oczy.
Zawsze ulegałem jego oczom. Zbliżyłem się do niego i objąłem go ramionami.
Uderzyło mnie jego cudowne ciepło, które zawsze sprawiało, że czułem się bezpiecznie. Położyłem mu głowę na ramieniu. Chciałem my wybaczyć, mimo że to mnie bolało. Zawsze chciałem być jego pierwszą miłością. Znowu poczułem, jak Hoseok bawi się moimi włosami. Uśmiechnąłem się nieśmiało i przywarłem do niego trochę mocniej, aby zapomnieć o wszystkich problemach. Był moją jedyną przyjemnością w tym okropnym świecie.
-Hope? -spytałem po chwili słysząc, jak siarczysty deszcz dudni w metalowy sufit schronu. -Hope, proszę, zawsze bądź ze mną.
***

Przez następne dni Hoseok był bardzo niespokojny. Wciąż badał nagranie i spędzał na tym całe dnie. Widziałem, że tęsknił do Jimina, ale zawsze, jak zaczynałem ten temat, zaprzeczał. Ja byłem niespokojny. W gardle miałem wielką gulę i cały czas nosiłem w sobie to bolesne uczucie, że już nie jestem jedyny, że już mu nie wystarczam.
-Odchodzę. -powiedział pewnego dnia Hope, biorąc do ręki śpiwór, czyli jedyną rzecz, jaką mieliśmy.
-Co?! -spytałem, myśląc, że się przesłyszałem. Nie mógł odejść, nie poradzę sobie bez niego.
- To co słyszałeś, Tae. Odchodzę. Idę szukać Jimina, przepraszam.
-Ale... - nie wiedziałem co powiedzieć. Byłem wściekły. Naprawdę wściekły. - obiecałeś że zostaniesz! -krzyknąłem mu w twarz, zbliżając się do niego i rękami przyciskając go do ściany.
-Przepraszam.
-NIE MOŻESZ! HOSEOK POTRZEBUJĘ CIĘ, NIE MOŻESZ ODEJŚĆ! - wrzasnąłem jeszcze głośniej, a głos obił się echem po ścianach. W tym momencie byłem gotowy na wszystko. Nie dam mu uciec. Nigdy.
-A TE WSZYSTKIE TWOJE OBIETNICE? To, o wspólnej ucieczce, o tym, że zawsze będziesz minie kochał?! Gdzie to wszystko?! Już się dla ciebie nie liczę?! - spytałem, a w moich oczach zebrały się łzy. Spuściłem głowę i zwolniłem uścisk. Nagle przestało mi zależeć. Nic nie trwa wiecznie, a miłość to najbardziej krucha rzecz, jaka istnieje. Nie umiem opisać bólu jaki towarzyszył mi w tym momencie. Moje serce wręcz paliło i skręcało się na samą myśl o tym, że mógłbym zostać sam w tej okrutnej rzeczywistości. Hope mógłby mnie teraz odepchnąć i po prostu wyjść, nie miałbym mu tego za złe, ale z jakiegoś powodu nie zrobił tego. Stał wciąż przyparty do ściany, nie wiedząc co powiedzieć.
-Taeś? Posłuchaj mnie, proszę. -powiedział w końcu cicho.
-Mów co chcesz. Ja... ja nie poradzę sobie sam. Nie możesz mnie tu zostawić! IDIOTO!
Hoseok wzdrygnął się. Jeszcze nigdy nie widział mnie w takiej furii. Wszytko we mnie buzowało, gdybym mógł, rozwaliłbym teraz cały świat. Ale nie mogłem. Jednocześnie byłem słaby i żałosny. Tak bardzo żałosny...
-Taehyung. -poczułem na ramieniu mocny uścisk, który zawsze dawał mi nadzieję, dzisiaj wydawał mi się obcy. - proszę, zrozum mnie. Nie chcę cię zostawić, ale boję się że zginiesz, jeśli pójdziesz ze mną... Jimin... on był moją pierwszą miłością, muszę go odnaleźć.
-A co ze mną? -spytałem, patrząc mu prosto w oczy. Poczułem, że moje policzki są mokre.
Hope speszył się i spojrzał w dół.
-Poradzisz sobie, wierzę w ciebie.
-Wiesz, że to nieprawda. Zginę szybciej niż możesz się spodziewać. Ten świat nie jest dla mnie.
Poczułem, jak ramiona Hoseoka mnie obejmują. Z początku opierałem się im, ale w końcu odpuściłem. Nie było sensu walczyć. Jego dłonie zsuwały się coraz niżej. Poczułem, jak jego palce muskają delikatnie skórę na moim brzuchu, a potem schodzą w dół. Przywarłem do niego. W końcu, jakimś magicznym sposobem to ja znalazłem się pod ścianą. Hope jak zwykle dominował. Jego ręce rozpięły mi spodnie. Jeszcze nigdy tego nie robił. Spojrzał mi w oczy i jego usta dotknęły moich, rozpalając we mnie nieznaną dotąd energię. Moje uczucia wybuchnęły a ja poczułem że naprawdę mu na mnie zależy. Zamknąłem oczy. To było idealne. Nasze wargi były blisko siebie, a języki co chwila zmieniały pozycję. Poczułem, że stajemy się jednością. Położyłem mu ręce na ramionach i przyciągnąłem jeszcze bliżej siebie. Nie miałem zamiaru przerywać pocałunku. Hope pachniał tak przyjemnie- niczym jakieś egzotyczne kwiaty w połączeniu z czekoladą i wanilią. Tak słodko. Wiedziałem, że jego ręce buszują gdzies w okolicach moich genitaliów, ale nie miałem zamiaru mu przerywać. Czułem się zbyt żywy. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, jak rzadko mnie całował i jak rzadko sprawiał mi takie przyjemności. Potrzebowałem tego- to jest właśnie jedna z tych chwil, których tak bardzo pragnąłem. Wszystkie emocje, uczucia i pragnienia zastąpiły złość i nienawiść, a smutek przemienił się dziką radość.
-Taeś..- wyszeptał Hoseok, kiedy w końcu odsunęliśmy się od siebie zmęczeni i zaspokojeni.
Spojrzałem mu w oczy- był w nich prawdziwy smutek.

-Przepraszam. -powiedział, po czym rozpłyną się przed moimi oczami niczym duch.  

3 komentarze:

  1. JAK MOŻNA SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE?!?!? JA SIE PYTAM!!
    I wyjaśnień rządam!
    Ale wracając i ogarniając się na moment z fangirlingu...
    Przyszłość, zagłada, walka o przetrwanie to w 100% moje klimaty ♥♥
    Rządam więcej!
    I dzięki za wenę która własnie przyszła :3
    ♥♥
    Dara

    OdpowiedzUsuń
  2. No wlasnie!!! Co to za zakonczenie w TAKIM momencie?!?!
    I tez chce wyjasnien! Czemu Hope sie rozplynal? czemu po seksie w oczach mial smutek? O co chodzi?
    Blagam, wyjasnij!~

    A tak w ogole, to pierwszy ff jaki od Ciebie przeczytalam i wywarl na mnie ogromne wrazenie *-* Rewelacja! Teraz bd tu systematycznie wpadac~ ^.-

    Weny zycze~
    Kiri^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mogłaś zakończyć bez wyjaśnień ;.; Jaaaaaak?!

    Podobało mi się, ale chcę dalszej części! <3

    OdpowiedzUsuń