piątek, 14 lutego 2014

The Ghost pt.1 [Hunhan]

typ: smut, fikcja, nadprzyrodzone
bohaterowie:
*Oh Sehun (Sehun)
*Lu Han (Luhan, Lulu)


14 luty. Najgorszy dzień roku. Szczególnie, kiedy wszyscy twoi znajomi gdzieś wychodzą ze swoją drugą połówką, a ty samotnie siedzisz w domu przed komputerem i rozmyślasz o pięknej love story ze swoim biasem. Tak, znam to uczucie. Przeżywam je co roku.
Nic nie wskazywało na to, że ten dzień  będzie choć trochę inny niż pozostałe bezsensowne dni. Skończyłem właśnie oglądać  odcinek mojej ukochanej dramy i usiłowałem pogodzić się z tym, że nikt mnie nie chce i prawdopodobnie skończę jako… stary pan z kotem? Wzdrygnąłem się. Nawet  dla mnie,  ta perspektywa była trochę zbyt dobijająca. Kliknąłem myszką na jedno ze zdjęć kogoś, kogo naprawdę mocno kocham. Wiem, że nie jestem jedyny, ale on jest naprawdę moim całym życiem.
Rozsiadłem się wygodnie na miękkim krześle, ustawiając zdjęcie na pełny ekran mojego laptopa i po prostu wpatrywałem się prosto w jego piękne, ciemne oczy.
-Oh, Luhan… - westchnąłem – dlaczego nie możesz tu ze mną być? -  zapytałem, właściwie niewiadomo kogo, głosem w którym zauważyłem nutkę bólu. Wstałem z krzesła i przeszedłem się po ciemnym pokoju. Luhan był tak blisko mnie, zaledwie kilka centymetrów, chociaż tak naprawdę dzieliły nas niezliczone kilometry.
Znowu usiadłem przed laptopem, przeglądając inne jego zdjęcia, na których zawsze wychodził tak perfekcyjnie . No cóż, i tak nie miałem nic do roboty.  
-Dlaczego?! –wybuchnąłem nagle, widząc go uśmiechającego się uroczo do kamery, a co za tym idzie wydawało mi się, jakby patrzył mi prosto w oczy. –Dlaczego zawsze muszę być taki samotny?! Czemu nigdy nie będę miał szans, żeby zobaczyć cię naprawdę?! Co ja takiego zrobiłem?! Czy to moja wina że tak bardzo cię kocham?!- spuściłem głowę, sam nie widząc dlaczego tak emocjonalnie zareagowałem. Oczy skierowałem w dół. Nie chciałem teraz na niego patrzeć i znowu przeżywać tej niezrozumiałej i bezpodstawnej tęsknoty i pożądania. Nie miałem prawa go kochać… przecież nigdy z nim nie rozmawiałem, prawda? Tak naprawdę nie powinno mi na nim zależeć. Ale zależało.
Jeszcze raz podniosłem głowę i widząc ponownie piękną, uśmiechniętą twarz Luhana, zaniosłem się płaczem. Nadal nie rozumiem dlaczego- przecież już wiele razy siedziałem samotnie w pokoju, oglądając jego zdjęcia i rozmyślając nad naszą perfekcyjną  love story.
-Przyjdź tu! Luhan, proszę cię, przyjdź tu! – krzyknąłem roztrzęsiony, chociaż wiedziałem, że to nic nie zmieni.  –Potrzebuję cię… -dodałem, ale tym razem mój głos był prawie niesłyszalny.  Siedząc na fotelu z twarzą w dłoniach, poczułem coś dziwnego. Jakby ktoś siadał koło mnie, mimo, że nie słyszałem żadnych dźwięków. Z ciekawości podniosłem głowę i spojrzałem w moją prawą stronę, skąd dochodziło dziwne uczucie.
Zamrugałem szybko oczami. Nie wierzyłem w to, co widziałem. Obok mnie, siedział uśmiechnięty Luhan. Szybko otarłem oczy z łez i otworzyłem szeroko usta. Miałem mętlik w głowie- z jednej strony, wiedziałem, że to niemożliwe, a z drugiej widziałem go. Widziałem jego delikatną twarz, jasnobrązowe włosy i ciemne, tajemnicze oczy. Nie miałem pojęcia co powinienem zrobić.
-Lu… Luhan? –spytałem po kilku sekundach, kiedy zdążyłem otrząsnąć się z pierwszego szoku. Wciąż przypuszczałem, że to moja samotna wyobraźnia płata mi figle. Istota uśmiechnęła się, i ruchem głowy wskazała na ekran laptopa, na którym wciąż miałem otwarte zdjęcie Luhana. Teraz na ekranie zobaczyłem tylko pustą ramkę, a w miejscu w którym wcześniej uśmiechał się Lulu, zauważyłem tylko białą plamę.  Znowu zamrugałem kilka razy oczami i jeszcze raz spojrzałem niespokojnie na siedzącą koło mnie istotę. Prawdopodobnie powinienem się jej zacząć bać, ale podświadomość mówiła mi, że to Luhan. Dla całkowitej pewności, że nie jest to moja wyobraźnia, zamknąłem oczy, a po kilku sekundach otworzyłem je ponownie, ale tajemnicza postać nadal spokojni e siedziała na krześle.
-K-kim jesteś? – spytałem, bo tylko to przychodziło mi do głowy.
Istota podniosła rękę i wskazała palcem na ekran laptopa z uśmiechem, który zawsze sprawiał że czułem się szczęśliwy.
-To… to przecież niemożliwe! Luhan jest daleko ode mnie!  Kim jesteś? Duchem? Moją chorą wyobraźnią? – zapytałem niepewnie, bo równie dobrze mogłem właśnie wariować.
Postać zaprzeczyła.
Wpatrywałem się w nią spokojnie, czekając na odpowiedź. W międzyczasie przypatrywałem się jego twarzy, tak idealnej , jaką codziennie obserwowałem na zdjęciach Luhana. Jedyną różnicą było to, że całe ciało ducha było wyjątkowo jasne, a im dłużej się mu przypatrywałem, tym bardziej dochodziłem  do wniosku, że istota jest  przezroczysta, a przynajmniej tak mi się wydawało.
Mimo, że czas mijał, postać nadal nie odpowiadała.
-Czekaj… ty możesz mówić? –spytałem, bo widząc tak blisko siebie przepiękne oczy Luhana, jakkolwiek nieprawdziwe by one nie były, nie myślałem jasno.
Twarz zjawy wykrzywiła się w bólu.
-Aha… czyli nie możesz. – zrozumiałem i westchnąłem naburmuszony. No błagam! Koło mnie siedział ktoś (a raczej coś), kto był dla mnie wszystkim, a ja nie mogłem się z nim porozumieć. Taaak, moje życie to jeden wielki  żart.
Nagle duch wstał- jeśli można to tak nazwać. Chyba bardziej trafnym określeniem  będzie „podniósł się”, chociaż to też nie było do końca trafne. Płynnym, falującym ruchem zaczął sunąć trochę ponad podłogą, a przynajmniej tak to wyglądało, bo jego stopy dotykały podłoża, i przemieścił się bliżej laptopa. Zaskoczony zwolniłem mu miejsce, chociaż nie musiałem, bo istota przeniknęła przeze mnie i wyciągnęła prawie przezroczystą rękę w stronę ekranu.
-Okej –powiedziałem, kiedy zatrzymał się w tej pozycji. –Okej, Luhan, rozumiem. Chcesz mi coś pokazać na laptopie… mogę mówić do ciebie Luhan, prawda?
Duch spojrzał na mnie twarzą, która nie zdradzała żadnych emocji. Powolnym ruchem głowy potaknął, a zaraz potem zaprzeczył. Dopiero po chwili zrozumiałem, że odpowiedział na dwa moje pytania: potwierdził, że chce pokazać mi coś na laptopie i zaprzeczył, żebym nie mówił do niego Luhan. Super. Komplikuj mi życie jeszcze bardziej, proszę.
Kiedy duch zbliżył się do laptopa, spodziewałem się, że tak jak normalny człowiek posłuży się myszką i klawiaturą. Mogłem się jednak spodziewać, że zjawy mają bardziej wyszukane sposoby pisania na komputerze. Wyglądało to tak, jakby niby-Luhan za pomocą myśli, albo innego niewidzialnego sposobu, otworzył notatnik, zaczynając pisać bardzo wolno, jakby zastanawiając się nad każdym wyrazem. 
-Se… Hun. –przeczytałem, kiedy skończył pisać pierwsze słowo.- no… no tak, to ja. Ale co to ma do rzeczy? –spytałem, nadal nie rozumiejąc co chce mi przekazać.
Duch spojrzał na mnie z irytacją, ale po chwili, skupiając chyba całą swoją siłę woli, napisał kolejne wyrazy, których sensu z początku nie rozumiałem.
-Lu… han… duch? –spytałem pytająco, ale widmo spojrzało na mnie tak, jak nauczycielka w szkole patrzy na ucznia, który nie nauczył się do odpowiedzi i ruchem głowy kazał mi ponownie spojrzeć na ekran.
Zirytowany znowu przeczytałem wyrazy, tym razem bardziej skupiając się na tym, co robię.
-Pierwszy to Luhan.  Luhan i… dusza? –dopiero teraz mój umysł zaczął się rozjaśniać. Spojrzałem na istotę z niedowierzaniem.
-Jesteś duszą Luhana? –spytałem tak bardzo zaskoczony całym tym wydarzeniem, że prawie zachłystnąłem się powietrzem.
Duch, a raczej Dusza spojrzała na mnie z uśmiechem i symbolicznie podniosła kciuk w górę. Dusza Luhana. Kogoś, kogo kochałem. Dlaczego postanowiła pokazać się mnie i to akurat w Walentynki, najbardziej samotny dzień roku?
***

-Skąd jesteś? Dlaczego akurat mi się pojawiłeś? Czy Luhan o tym wie? Jak to jest w ogóle możliwe?- zacząłem zadawać pytania z prędkością wystrzałów z karabinu. Dosłownie go nimi ostrzeliwałem.  Chciałem dowiedzieć się o Duszy jak najwięcej. Podczas gdy ja w totalnej euforii, starałem się wyssać z niego wszystkie informacje, zadając coraz to nowe pytania, niby-Luhan spojrzał na mnie z dezaprobatą . Uświadomiłem sobie, że musi czuć się jak rodzić, któremu mały chłopiec zadaje miliony pytań na każdy możliwy temat. Dusza poruszyła jedwabiście, przezroczystą ręką i delikatnie położyła mi palec na ustach. Automatycznie przestałem się odzywać, bo czułem się jak w najskrytszych snach, gdzie byłem sam na sam z Luhanem. Dotyk Duszy, to chyba najdziwniejsza rzecz jaką w życiu udało mi się zobaczyć i poczuć. Nie jest on bynajmniej przenikający. Wyobraźcie sobie najdelikatniejszy przedmiot, jakiego kiedykolwiek dotykaliście. Przykładowo, to może być miękki puszek małego, jeszcze niezdolnego do lotu ptaka. Teraz pomnóżcie tą delikatność o jakieś dziesięć razy i dodajcie do tej pozornie kruchej rzeczy, niewyobrażalną siłę, której nie jesteście w stanie się oprzeć. No, mniej więcej tak można to opisać. To naprawdę dziwne uczucie.
Dusza obróciła się w koło, a na ekranie ponownie zaczęły pojawiać się napisy, tym razem jednak tak szybkie, że ledwo byłem w stanie za nimi nadążyć. Zdania jednak były proste, nie było w nich żadnych metafor czy zagadek, jakie czasami występują na filmach. Dusza mówiła, a raczej pisała krótko i zwięźle, co specjalnie mi nie przeszkadzało.
„Ja, dusza. Ty, człowiek. Luhan wie. Wie, że istniejesz. Często o tobie myślał, kiedy dowiedział się że jesteś samotny i że tak bardzo go kochasz. Luhan nie lubi, kiedy ktoś jest samotny. Luhan chciałby cię spotkać, ale nie może. Kocha cię. Zna cię lepiej niż myślisz.” Na zakończenie, Dusza napisała jeszcze jedno zdanie, które było odpowiedzią na moje ostatnie pytanie:
„Gdybyście zastanawiali się tylko nad tym, co możliwe, do dzisiaj ludzie siedzieliby w jaskiniach.” Zakładam, że to zdanie nie dotyczyło Dusz. Niby-Luhan uśmiechnął się do mnie, najwyraźniej bardzo z siebie zadowolony. Stałem w milczeniu jeszcze przez chwilę, raz po raz czytając wiadomość.
„Luhan chciałby się spotkać.”, „Luhan cię kocha.”- te słowa przeczytałem chyba z miliard razy, a zawsze, kiedy to robiłem, coś rozgrzewało mnie od środka. Przyjemne uczucie. Luhan. Kochany Lulu. Nie wiedziałem, skąd może mnie znać-  równie dobrze, mógł mnie kojarzyć jako „tego gościa, który godzinami wyczekuje pod agencją muzyczną żeby mnie zobaczyć”, albo „tego gościa, który codziennie spamuje mi uroczymi, miłosnymi wiadomościami”, ewentualnie „tego gościa, który na wszystkich koncertach drze się tak głośno, że zagłusza jak śpiewam” albo... a, zresztą, nieważne.  Skądś mnie kojarzy, a to najważniejsze. Uśmiechnąłem się do Duszy.
-Skąd wiedziałeś gdzie jestem? Jakim cudem wyszedłeś ze zdjęcia? –spytałem, kiedy przypomniała mi się pusta ramka, którą zjawa pokazała mi na początku. Niby-Luhan spojrzał w prawo, a na ekranie znowu pojawiło się jedno zdanie:
„Każde zdjęcie ma duszę.” Szczerze, to spodziewałem się czegoś więcej niż jakiegoś tam cytatu, ale trudno. Gdy otworzyłem usta, aby zapytać się o dokładny sens, Dusza Luhania, jak gdyby nigdy nic zniknęła, pozostawiając po sobie tylko kilka kolorowych serduszek unoszących się w powietrzu, które wkrótce rozpłynęły się w powietrzu, jakby nigdy nie istniały…
***

-N-nie! Duszo!- rozglądnąłem się nerwowo po pokoju, ale nigdzie jej nie było. Teraz, kiedy w końcu znalazłem kogoś, z kim mógłbym porozmawiać, przynajmniej teoretycznie, nie chciałem znowu zostawać sam. Miałem już dość samotności. Przeszedłem żwawym krokiem po pokoju, mimo że wiedziałem, że Dusza już się nie pojawi. Wszyscy prędzej czy później odchodzą, a szczególnie ode mnie.  Westchnąłem smutno i starałem wmówić sobie, że to tylko wytwór mojej wyobraźni i że „Dusza Luhana” nigdy mnie nie odwiedziła. Nagle przypomniało mi się, że kiedy zjawa się pojawiała, nie było jej na zdjęciu. Z nadzieją, poruszyłem myszką laptopa, żeby zaświecić wygaszony ekran,  ale zobaczyłem tylko to, czego się spodziewałem- uśmiechniętego Luhana, który ze zdjęcia wpatrywał się wprost w moje oczy. Dotknąłem niepewnie jasnego monitora, aby upewnić się, że to tylko zdjęcie. Tak, to było tylko zdjęcie. Znowu zostałem sam. Cudownie.

2 komentarze:

  1. O mój hide, kocham to ;;; Idealnie opisałaś uczucie "dotyku" czyjejś duszy. Pewnie nawet sobie nie zdajesz z tego sprawy. Ogólnie piękna historia. Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się to przeczytać <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam mindfuck XD
    Ogólnie mi się podoba. Brak jakichkolwiek błedów. (Tak mi się wydaje XD)
    Historia jest ciekawa i wciągająca, a "miłość" Sehuna taka urocza! (^ω^)
    Czekam na kolejną część! ~
    Hwaiting~

    OdpowiedzUsuń