typ: smut, fikcja, nadprzyrodzone
bohaterowie:
*Oh Sehun (Sehun)
*Lu Han (Luhan, Lulu)
bohaterowie:
*Oh Sehun (Sehun)
*Lu Han (Luhan, Lulu)
14 luty.
Najgorszy dzień roku. Szczególnie, kiedy wszyscy twoi znajomi gdzieś wychodzą
ze swoją drugą połówką, a ty samotnie siedzisz w domu przed komputerem i
rozmyślasz o pięknej love story ze swoim biasem. Tak, znam to uczucie.
Przeżywam je co roku.
Nic nie
wskazywało na to, że ten dzień będzie
choć trochę inny niż pozostałe bezsensowne dni. Skończyłem właśnie oglądać odcinek mojej ukochanej dramy i usiłowałem
pogodzić się z tym, że nikt mnie nie chce i prawdopodobnie skończę jako… stary
pan z kotem? Wzdrygnąłem się. Nawet dla
mnie, ta perspektywa była trochę zbyt
dobijająca. Kliknąłem myszką na jedno ze zdjęć kogoś, kogo naprawdę mocno
kocham. Wiem, że nie jestem jedyny, ale on jest naprawdę moim całym życiem.
Rozsiadłem
się wygodnie na miękkim krześle, ustawiając zdjęcie na pełny ekran mojego
laptopa i po prostu wpatrywałem się prosto w jego piękne, ciemne oczy.
-Oh, Luhan…
- westchnąłem – dlaczego nie możesz tu ze mną być? - zapytałem, właściwie niewiadomo kogo, głosem
w którym zauważyłem nutkę bólu. Wstałem z krzesła i przeszedłem się po ciemnym
pokoju. Luhan był tak blisko mnie, zaledwie kilka centymetrów, chociaż tak
naprawdę dzieliły nas niezliczone kilometry.
Znowu
usiadłem przed laptopem, przeglądając inne jego zdjęcia, na których zawsze
wychodził tak perfekcyjnie . No cóż, i tak nie miałem nic do roboty.
-Dlaczego?! –wybuchnąłem
nagle, widząc go uśmiechającego się uroczo do kamery, a co za tym idzie
wydawało mi się, jakby patrzył mi prosto w oczy. –Dlaczego zawsze muszę być
taki samotny?! Czemu nigdy nie będę miał szans, żeby zobaczyć cię naprawdę?! Co
ja takiego zrobiłem?! Czy to moja wina że tak bardzo cię kocham?!- spuściłem
głowę, sam nie widząc dlaczego tak emocjonalnie zareagowałem. Oczy skierowałem
w dół. Nie chciałem teraz na niego patrzeć i znowu przeżywać tej niezrozumiałej
i bezpodstawnej tęsknoty i pożądania. Nie miałem prawa go kochać… przecież
nigdy z nim nie rozmawiałem, prawda? Tak naprawdę nie powinno mi na nim
zależeć. Ale zależało.
Jeszcze raz
podniosłem głowę i widząc ponownie piękną, uśmiechniętą twarz Luhana, zaniosłem
się płaczem. Nadal nie rozumiem dlaczego- przecież już wiele razy siedziałem
samotnie w pokoju, oglądając jego zdjęcia i rozmyślając nad naszą
perfekcyjną love story.
-Przyjdź tu!
Luhan, proszę cię, przyjdź tu! – krzyknąłem roztrzęsiony, chociaż wiedziałem,
że to nic nie zmieni. –Potrzebuję cię…
-dodałem, ale tym razem mój głos był prawie niesłyszalny. Siedząc na fotelu z twarzą w dłoniach,
poczułem coś dziwnego. Jakby ktoś siadał koło mnie, mimo, że nie słyszałem
żadnych dźwięków. Z ciekawości podniosłem głowę i spojrzałem w moją prawą
stronę, skąd dochodziło dziwne uczucie.
Zamrugałem
szybko oczami. Nie wierzyłem w to, co widziałem. Obok mnie, siedział
uśmiechnięty Luhan. Szybko otarłem oczy z łez i otworzyłem szeroko usta. Miałem
mętlik w głowie- z jednej strony, wiedziałem, że to niemożliwe, a z drugiej
widziałem go. Widziałem jego delikatną twarz, jasnobrązowe włosy i ciemne,
tajemnicze oczy. Nie miałem pojęcia co powinienem zrobić.
-Lu… Luhan? –spytałem
po kilku sekundach, kiedy zdążyłem otrząsnąć się z pierwszego szoku. Wciąż
przypuszczałem, że to moja samotna wyobraźnia płata mi figle. Istota
uśmiechnęła się, i ruchem głowy wskazała na ekran laptopa, na którym wciąż
miałem otwarte zdjęcie Luhana. Teraz na ekranie zobaczyłem tylko pustą ramkę, a
w miejscu w którym wcześniej uśmiechał się Lulu, zauważyłem tylko białą
plamę. Znowu zamrugałem kilka razy
oczami i jeszcze raz spojrzałem niespokojnie na siedzącą koło mnie istotę.
Prawdopodobnie powinienem się jej zacząć bać, ale podświadomość mówiła mi, że
to Luhan. Dla całkowitej pewności, że nie jest to moja wyobraźnia, zamknąłem
oczy, a po kilku sekundach otworzyłem je ponownie, ale tajemnicza postać nadal spokojni
e siedziała na krześle.
-K-kim
jesteś? – spytałem, bo tylko to przychodziło mi do głowy.
Istota
podniosła rękę i wskazała palcem na ekran laptopa z uśmiechem, który zawsze
sprawiał że czułem się szczęśliwy.
-To… to
przecież niemożliwe! Luhan jest daleko ode mnie! Kim jesteś? Duchem? Moją chorą wyobraźnią? –
zapytałem niepewnie, bo równie dobrze mogłem właśnie wariować.
Postać
zaprzeczyła.
Wpatrywałem
się w nią spokojnie, czekając na odpowiedź. W międzyczasie przypatrywałem się
jego twarzy, tak idealnej , jaką codziennie obserwowałem na zdjęciach Luhana.
Jedyną różnicą było to, że całe ciało ducha było wyjątkowo jasne, a im dłużej się
mu przypatrywałem, tym bardziej dochodziłem
do wniosku, że istota jest
przezroczysta, a przynajmniej tak mi się wydawało.
Mimo, że
czas mijał, postać nadal nie odpowiadała.
-Czekaj… ty
możesz mówić? –spytałem, bo widząc tak blisko siebie przepiękne oczy Luhana,
jakkolwiek nieprawdziwe by one nie były, nie myślałem jasno.
Twarz zjawy
wykrzywiła się w bólu.
-Aha… czyli
nie możesz. – zrozumiałem i westchnąłem naburmuszony. No błagam! Koło mnie
siedział ktoś (a raczej coś), kto był dla mnie wszystkim, a ja nie mogłem się z
nim porozumieć. Taaak, moje życie to jeden wielki żart.
Nagle duch
wstał- jeśli można to tak nazwać. Chyba bardziej trafnym określeniem będzie „podniósł się”, chociaż to też nie
było do końca trafne. Płynnym, falującym ruchem zaczął sunąć trochę ponad
podłogą, a przynajmniej tak to wyglądało, bo jego stopy dotykały podłoża, i
przemieścił się bliżej laptopa. Zaskoczony zwolniłem mu miejsce, chociaż nie
musiałem, bo istota przeniknęła przeze mnie i wyciągnęła prawie przezroczystą
rękę w stronę ekranu.
-Okej –powiedziałem,
kiedy zatrzymał się w tej pozycji. –Okej, Luhan, rozumiem. Chcesz mi coś
pokazać na laptopie… mogę mówić do ciebie Luhan, prawda?
Duch
spojrzał na mnie twarzą, która nie zdradzała żadnych emocji. Powolnym ruchem
głowy potaknął, a zaraz potem zaprzeczył. Dopiero po chwili zrozumiałem, że
odpowiedział na dwa moje pytania: potwierdził, że chce pokazać mi coś na
laptopie i zaprzeczył, żebym nie mówił do niego Luhan. Super. Komplikuj mi
życie jeszcze bardziej, proszę.
Kiedy duch
zbliżył się do laptopa, spodziewałem się, że tak jak normalny człowiek posłuży
się myszką i klawiaturą. Mogłem się jednak spodziewać, że zjawy mają bardziej
wyszukane sposoby pisania na komputerze. Wyglądało to tak, jakby niby-Luhan za
pomocą myśli, albo innego niewidzialnego sposobu, otworzył notatnik, zaczynając
pisać bardzo wolno, jakby zastanawiając się nad każdym wyrazem.
-Se… Hun. –przeczytałem,
kiedy skończył pisać pierwsze słowo.- no… no tak, to ja. Ale co to ma do
rzeczy? –spytałem, nadal nie rozumiejąc co chce mi przekazać.
Duch
spojrzał na mnie z irytacją, ale po chwili, skupiając chyba całą swoją siłę
woli, napisał kolejne wyrazy, których sensu z początku nie rozumiałem.
-Lu… han…
duch? –spytałem pytająco, ale widmo spojrzało na mnie tak, jak nauczycielka w
szkole patrzy na ucznia, który nie nauczył się do odpowiedzi i ruchem głowy
kazał mi ponownie spojrzeć na ekran.
Zirytowany
znowu przeczytałem wyrazy, tym razem bardziej skupiając się na tym, co robię.
-Pierwszy to
Luhan. Luhan i… dusza? –dopiero teraz
mój umysł zaczął się rozjaśniać. Spojrzałem na istotę z niedowierzaniem.
-Jesteś
duszą Luhana? –spytałem tak bardzo zaskoczony całym tym wydarzeniem, że prawie
zachłystnąłem się powietrzem.
Duch, a
raczej Dusza spojrzała na mnie z uśmiechem i symbolicznie podniosła kciuk w
górę. Dusza Luhana. Kogoś, kogo kochałem. Dlaczego postanowiła pokazać się mnie
i to akurat w Walentynki, najbardziej samotny dzień roku?
***
-Skąd
jesteś? Dlaczego akurat mi się pojawiłeś? Czy Luhan o tym wie? Jak to jest w
ogóle możliwe?- zacząłem zadawać pytania z prędkością wystrzałów z karabinu.
Dosłownie go nimi ostrzeliwałem.
Chciałem dowiedzieć się o Duszy jak najwięcej. Podczas gdy ja w totalnej
euforii, starałem się wyssać z niego wszystkie informacje, zadając coraz to
nowe pytania, niby-Luhan spojrzał na mnie z dezaprobatą . Uświadomiłem sobie,
że musi czuć się jak rodzić, któremu mały chłopiec zadaje miliony pytań na
każdy możliwy temat. Dusza poruszyła jedwabiście, przezroczystą ręką i
delikatnie położyła mi palec na ustach. Automatycznie przestałem się odzywać,
bo czułem się jak w najskrytszych snach, gdzie byłem sam na sam z Luhanem.
Dotyk Duszy, to chyba najdziwniejsza rzecz jaką w życiu udało mi się zobaczyć i
poczuć. Nie jest on bynajmniej przenikający. Wyobraźcie sobie najdelikatniejszy
przedmiot, jakiego kiedykolwiek dotykaliście. Przykładowo, to może być miękki
puszek małego, jeszcze niezdolnego do lotu ptaka. Teraz pomnóżcie tą
delikatność o jakieś dziesięć razy i dodajcie do tej pozornie kruchej rzeczy,
niewyobrażalną siłę, której nie jesteście w stanie się oprzeć. No, mniej więcej
tak można to opisać. To naprawdę dziwne uczucie.
Dusza
obróciła się w koło, a na ekranie ponownie zaczęły pojawiać się napisy, tym
razem jednak tak szybkie, że ledwo byłem w stanie za nimi nadążyć. Zdania
jednak były proste, nie było w nich żadnych metafor czy zagadek, jakie czasami
występują na filmach. Dusza mówiła, a raczej pisała krótko i zwięźle, co
specjalnie mi nie przeszkadzało.
„Ja, dusza.
Ty, człowiek. Luhan wie. Wie, że istniejesz. Często o tobie myślał, kiedy dowiedział
się że jesteś samotny i że tak bardzo go kochasz. Luhan nie lubi, kiedy ktoś jest
samotny. Luhan chciałby cię spotkać, ale nie może. Kocha cię. Zna cię lepiej
niż myślisz.” Na zakończenie, Dusza napisała jeszcze jedno zdanie, które było
odpowiedzią na moje ostatnie pytanie:
„Gdybyście
zastanawiali się tylko nad tym, co możliwe, do dzisiaj ludzie siedzieliby w
jaskiniach.” Zakładam, że to zdanie nie dotyczyło Dusz. Niby-Luhan uśmiechnął
się do mnie, najwyraźniej bardzo z siebie zadowolony. Stałem w milczeniu jeszcze
przez chwilę, raz po raz czytając wiadomość.
„Luhan
chciałby się spotkać.”, „Luhan cię kocha.”- te słowa przeczytałem chyba z
miliard razy, a zawsze, kiedy to robiłem, coś rozgrzewało mnie od środka.
Przyjemne uczucie. Luhan. Kochany Lulu. Nie wiedziałem, skąd może mnie
znać- równie dobrze, mógł mnie kojarzyć
jako „tego gościa, który godzinami wyczekuje pod agencją muzyczną żeby mnie
zobaczyć”, albo „tego gościa, który codziennie spamuje mi uroczymi, miłosnymi
wiadomościami”, ewentualnie „tego gościa, który na wszystkich koncertach drze
się tak głośno, że zagłusza jak śpiewam” albo... a, zresztą, nieważne. Skądś mnie kojarzy, a to najważniejsze. Uśmiechnąłem
się do Duszy.
-Skąd
wiedziałeś gdzie jestem? Jakim cudem wyszedłeś ze zdjęcia? –spytałem, kiedy przypomniała
mi się pusta ramka, którą zjawa pokazała mi na początku. Niby-Luhan spojrzał w
prawo, a na ekranie znowu pojawiło się jedno zdanie:
„Każde
zdjęcie ma duszę.” Szczerze, to spodziewałem się czegoś więcej niż jakiegoś tam
cytatu, ale trudno. Gdy otworzyłem usta, aby zapytać się o dokładny sens, Dusza
Luhania, jak gdyby nigdy nic zniknęła, pozostawiając po sobie tylko kilka
kolorowych serduszek unoszących się w powietrzu, które wkrótce rozpłynęły się w
powietrzu, jakby nigdy nie istniały…
***
-N-nie!
Duszo!- rozglądnąłem się nerwowo po pokoju, ale nigdzie jej nie było. Teraz,
kiedy w końcu znalazłem kogoś, z kim mógłbym porozmawiać, przynajmniej
teoretycznie, nie chciałem znowu zostawać sam. Miałem już dość samotności.
Przeszedłem żwawym krokiem po pokoju, mimo że wiedziałem, że Dusza już się nie
pojawi. Wszyscy prędzej czy później odchodzą, a szczególnie ode mnie. Westchnąłem smutno i starałem wmówić sobie, że
to tylko wytwór mojej wyobraźni i że „Dusza Luhana” nigdy mnie nie odwiedziła.
Nagle przypomniało mi się, że kiedy zjawa się pojawiała, nie było jej na
zdjęciu. Z nadzieją, poruszyłem myszką laptopa, żeby zaświecić wygaszony
ekran, ale zobaczyłem tylko to, czego
się spodziewałem- uśmiechniętego Luhana, który ze zdjęcia wpatrywał się wprost
w moje oczy. Dotknąłem niepewnie jasnego monitora, aby upewnić się, że to tylko
zdjęcie. Tak, to było tylko zdjęcie. Znowu zostałem sam. Cudownie.
O mój hide, kocham to ;;; Idealnie opisałaś uczucie "dotyku" czyjejś duszy. Pewnie nawet sobie nie zdajesz z tego sprawy. Ogólnie piękna historia. Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się to przeczytać <3
OdpowiedzUsuńMam mindfuck XD
OdpowiedzUsuńOgólnie mi się podoba. Brak jakichkolwiek błedów. (Tak mi się wydaje XD)
Historia jest ciekawa i wciągająca, a "miłość" Sehuna taka urocza! (^ω^)
Czekam na kolejną część! ~
Hwaiting~